Zachęcamy do przeczytania wywiadu z Filipem Bojdeckim, który przybliżył nam nieco najważniejsze aspekty 73. Olimpiady Fizycznej, a także zdradził sposoby na skuteczną naukę. Wciąż wahasz się czy Olimpiada Fizyczna jest dla Ciebie? Zobacz co Filip miał do powiedzenia i podejmij decyzję!
Filip Bojdecki: Cześć i czołem!
F. B.: Zaskoczyło mnie jedno z zadań finałowych. Miało taki bardzo, ale to bardzo, wręcz akademicki charakter. Mianowicie zadanie z kulką odbijającą się od ściany. Takie rzeczy zazwyczaj się na Olimpiadzie nie pojawiają. Są to trudne rzeczy, bo to trudne zadanie. Natomiast mam wrażenie, że mimo wszystko dużo osób wyszło z niego obronną ręką.
F. B.: Moim zdaniem akurat na to zadanie byli przygotowani całkiem dobrze, bo w miarę formalnie przerabiałem z nimi zagadnienia typu zasada zachowania momentu pędu. która była kluczowa w tym zadaniu. Na dodatek była wymagana w rozwiązaniu do zrozumienia jej pełnej, wektorowej okazałości. Zazwyczaj w szkole jest to robione niestety po łebkach.
F. B.: Jeżeli chodzi o konkretny temat, to chyba ciężko mi wskazać. Za to widzę, że od jakiegoś czasu Olimpiada dryfuje w kierunku zadań, które ja nazywam technicznymi. To znaczy nie są to zadania, w których potrzebny jest jakiś niezwykły pomysł, tylko trzeba wykorzystać standardowe techniki. Najczęściej niestety przerabiane dopiero na studiach. Za ich pomocą mamy rozwiązywać tak naprawdę standardowe problemy.
F. B.: Oczywiście. Robimy coraz więcej odpowiedniego typu zadań. Coraz większy nacisk jest właśnie na te problemy de facto akademickie. Wiadomo z pomysłowości i zrozumienia tematu, który jest potrzebny do rozwiązania zadań nazywanych przeze mnie typowo olimpijskimi, czyli takich gdzie trzeba coś zauważyć, nie ma co rezygnować. Natomiast są to zadania, które ja najczęściej podaję jako przykłady. Nie są to zadania, które daje do rozwiązania.
F. B.: Zacznijmy może od elementu doświadczalnego. Jeżeli chodzi o doświadczenia to oczywiście na kursach e-learningowych wszyscy uczestnicy kursu są zachęcani, w odpowiednim momencie, do rozwiązania wybranych zadań i wysłania mi ich. Mogę wtedy ocenić ich rozwiązania i podzielić się swoimi uwagami. Jest to dosyć unikalna możliwość dla większości uczniów, żeby móc zobaczyć ocenione swoje sprawozdanie z doświadczenia w taki sposób, jak oceniają je osoby dalej sprawdzające Olimpiadę. To jest specyficzna forma literacka, którą trzeba najzwyczajniej w świecie przećwiczyć.
F. B.: Jeżeli chodzi o tę część przechodzimy w kursie, zarówno webinarowym, jak i w sali czy na e-learningu, po kolei przez wszystkie działy. W trochę innej kolejności zapewne niż odbywa się to w szkole. W inny sposób, z innego punktu widzenia. Nie mniej tematy to są kolejne teoretyczne zagadnienia, teoretyczne koncepty i sposoby atakowania niektórych problemów. Wprowadzane i ćwiczone później zadaniami.
F. B.: Pewnie. Na początku forma e-learningowa. Polega na tym, że dostarczane są materiały do nauk. Kursant przerabia je samodzielnie oczywiście mając możliwość w każdym momencie ich przerabiania wysłać do mnie zapytanie o to, jak dane zadanie rozwiązać. Może jakąś podpowiedź chciałby dostać dany uczeń. Może też jakiś szczególny koncept wymaga ujęcia innymi słowami lub dodatkowe materiały są potrzebne. Na wszystkie tego typu pytania oczywiście z chęcią odpowiadam. Na koniec rozwiązuje kilka zadań o charakterze już konkretnie olimpijskim i przechodzi do kolejnego modułu. Oczywiście może też zadawać swoje własne pytania, na które ja po prostu odpowiadam. Jestem takim asystentem mądrzejszym niż Chat GPT do odpowiadania na wszystkie pytania.
F. B.: Jak najbardziej. Materiały dostarczone uczniom zawierają również nagrania, na których tłumaczę niektóre zagadnienia w formie wykładów, filmów.
F. B.: Ja bym wręcz powiedział, że to jest konieczne, żeby się przygotowywać od poziomu zerowego. Przynajmniej w pewnym sensie. Tak czy siak na kurs nie przychodzą praktycznie osoby, które wiedzą wszystko. To nie jest tak, żeby się zacząć uczyć trzeba opanować wszystko. Nie mniej to jest tak, że warto, może nawet przed kursem albo zaraz po jego rozpoczęciu, zaopatrzyć się w zestaw zwykłych podręczników szkolnych. One i tak będą dozwolone potem do wniesienia na salę, na której będą rozwiązywane zadania. Po prostu przekartkować i z treści zobaczyć co tam jest. Co już umiem, czego nie umiem? W tej prostej, szkolnej wersji, przedstawionej w podręczniku czy karcie wzorów maturalnych sprawdzić, czy rozumie się chociażby symbole we wzorach. Podręcznik szkolny zazwyczaj cierpi na brak wyprowadzenia wzorów, przez co trudno o pełne zrozumienie. Chociaż być może wystarczy na dobry początek rozwiązać te szkolne zadania. To jest bardzo dobry punkt wyjścia, żeby następnie jak najbardziej skorzystać z kursu, w którym przechodzimy już na kolejny stopień.
F. B.: Jeśli miałbym powiedzieć o dwóch niezbędnych rzeczach na tym cztery i pół godzinnym etapie teoretycznym, to jest drugi etap dopiero, to powiedziałbym, że to coś ciepłego do picia i czekolada. To jest zupełnie podstawowa sprawa. Po tych trzech godzinach myślenia i rozwiązywania problemów w pełnym skupieniu po prostu potrzebne jest coś zjeść. Jest to w pełni dozwolone, wszyscy to robią. Biorą kanapki i lunche, wszystko.
F. B.: Z zaśnięciem się jeszcze nie spotkałem. Natomiast na pewno jakiś taki zjazd z oparciem czoła o ławkę, to tak.
F. B.: Wydaje mi się, że jak najbardziej skorzystają. Ja swoją rolę jako nauczyciela widzę tak naprawdę dwojako. Po pierwsze przekazanie informacji. Pewnym specyficznych trików, po prostu wiedzy. Natomiast z drugiej strony równie ważną, jeżeli nie ważniejszą, rolę widzę w tym, żeby utrzymywać zainteresowanie ucznia fizyką. To znaczy w kursie, szczególnie w nagraniach, przedstawiam koncepcje, które są bardzo zawansowane. W prosty sposób pokazuję coś, co w normalnym trybie studiów odbywa się dopiero na trzecim roku. Służy to temu, żeby zaciekawić i spojrzeć w innej perspektywy, a częściowo może nawet przewidzieć, w którą stronę autorzy zadań będą szli. Chociaż tutaj oczywiście to nie jest tak, że jeżeli coś jeszcze się nigdy na Olimpiadzie nie pojawiło, to na pewno się nie pojawi też w następnej edycji.
F. B.: Zupełnie samodzielne przygotowanie powiedziałbym, że chyba możliwe nie jest. Przynajmniej nie spotkałem takiego przypadku, w którym byłoby to całkowicie samodzielne przygotowanie. To jest jak ze wszystkimi modelami językowymi. Potrzebne jest to pierwsze zapytanie do jakiegoś modelu, który następnie wypluje nam odpowiedź. Słowem w tym wypadku nauczyciel musi dać chociażby taki zgrubny szlak, którym dalej uczeń może samodzielnie podążać. Nie mniej jakieś wytyczne, mogą to być wytyczne podane przez ambitnego nauczyciela szkolnego nawet na lekcji, dane na wejściu muszą być.
F. B.: Nawet nie koniecznie plan podróży. Może nawet jakieś szturchnięcie, żeby zacząć. Żeby pokazać, w którym punkcie może zacząć.
F. B.: Jest taka formuła nauki, którą nazywany roboczo warsztatami. Przed etapem na przykład okręgowym organizujemy warsztaty, które polegają na tym, że w ostatnim czasie w formie webinarowej, czyli łączymy się na kamerce, przez około siedem godzin dziennie, w jeden weekend, maltretuję uczniów. Na początek próbną Olimpiadą, a później zajęciami.
F. B.: Z pewnością. Przede wszystkim daje wyczucie jak rozłożyć siły podczas tej cztero i pół godzinnej pracy. W szkole zazwyczaj nabywa się pewne wyczucie jak rozwiązać krótszy test, taki trwający czterdzieści pięć minut czy półtorej godziny, ale nie cztery i pół godzinny.
F. B.: Jak najbardziej. Jest taka formuła. Pierwszych pięciu laureatów uzyskuje możliwość pojechania na międzynarodową Olimpiadę Fizyczną. Odbywa się na początku obóz przygotowawczy na wydziale fizyki, gdzie są zajęcia. Następnie wyjeżdża się.
F. B.: Wiem na pewno, że istnieje i taka, i taka. Nie wiem czy obie są organizowane co roku. Ja brałem udział w europejskiej.
F. B.: Bardzo dobrze wspominam ten wyjazd. Właśnie, dokładnie tak jak powiedziałeś, dobre zgrupowanie osób o podobnych zainteresowaniach. Jeżeli chodzi o przytłoczenie zadaniami to chyba go zbytnio nie było. Ze względu na to, że całe wydarzenie trwało kilka ładnych dni, więc sam konkurs był tylko jednym z nich.
F. B.: Osobiście nie mam takich doświadczeń. Maturę oczywiście pisałem bez stresu. Tej strony medalu nie znam.
F. B.: Tak. Na Olimpiadzie z danego przedmiotu, jeżeli otrzymało się wystarczająco dobry wynik, to ma się automatycznie sto procent z danej matury oraz wstęp na większość kierunków w Polsce. W przypadku osiągnięcia tytułu laureata są to już często kierunki niezwiązane nawet z fizyką, tak jak na przykład medycyna.
F. B.: Szczerze powiedziawszy rozdzieliłbym to na dwa przypadki. Motywuje ludzi pasja do fizyki i właśnie chęć uniknięcia egzaminu, stresu. Niestety muszę powiedzieć, że to pierwsze jest dużo bardziej skuteczne.
F. B.: To wygląda w ten sposób, że laureaci otrzymują nagrody. Formalnie są to nagrody rzeczowe, ale w praktyce są to nagrody pieniężne. Odbywa się to w taki sposób, że trzeba przedstawić fakturę za dany zakup, a następnie Komitet zwraca tę kwotę. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Kupiłem sobie namiot i harmonijkę ustną.
F. B.: Tak, jak najbardziej. Kwota, którą zwraca Komitet zależy po prostu od miejsca.
F. B.: Według mnie zdecydowanie warto. Głównie dlatego, że jest to tysiąc razy ciekawsze od uczenia się rzeczy na maturę, które często dane osoby po prostu nie interesują. Tutaj można sobie specyficznie wybrać i otrzymać nagrodę za to co się lubi. Swoją drogą warto jeszcze wspomnieć o tym, że Olimpiada jakoś dalej przekłada się na karierę naukową. Karierę po prostu na uczelni. Można od razu odrobinę łatwiej wejść w rzeczywistość akademicką, która jest bardziej podobna do rzeczywistości olimpijskiej, niż rzeczywistości szkolnej, Przynajmniej jeżeli chodzi o sposób myślenia, zagadnienia i inne tego typu rzeczy. Można też od razu dostać na pierwszym roku stypendium od uczelni za to, że zrekrutowaliśmy się z odpowiednią ilością punktów. To jest też dobry wstęp oczywiście do różnych konkursów akademickich, które sukcesy stypendialne dalej ułatwiają.
F. B.: Tak, jak najbardziej. Olimpiada Fizyczna zdecydowanie na to pozwala.
Strona przygotowana przez Zyskowni.pl