Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak wyglądają poszczególne etapy Olimpiady Wiedzy o Prawie to koniecznie przeczytaj rozmowę z Dawidem. Zdobył on tytuł laureata drugiego miejsca tejże Olimpiady. Obecnie dzieli się swoją wiedzą z kursantami Indeksu w Kieszeni i pomaga im w nauce wymaganych zagadnień.
Dawid Książek: Witam Was wszystkich.
D. K.: Poprzednia edycja była dla nas wyjątkowo owocna. To znaczy zazwyczaj gdzieś tam te miejsca w finale są dosyć wysokie. Natomiast w zeszłym roku szkolnym zdecydowana większość uczniów, których przygotowywaliśmy zajęła miejsca w top dziesięć w finale, więc poszło super. Z czego między innymi to było pierwsze miejsce. Natomiast co do zaskoczeń w przypadku tej Olimpiady, to zazwyczaj wygląda tak, że powiedzmy nie ma tutaj tematu zmiennego. Jest pewien stały blog po prostu tych wszystkich kluczowych dziedzin prawa, które są do Olimpiady wymagane. Natomiast można zaobserwować pewne tendencje, które się zmieniają na przestrzeni ostatnich lat, co do zagadnienia, o które najczęściej lubią pytać. Na pewno z takich ogólnych wniosków można zauważyć, na podstawie zeszłego roku, ale też ostatnich dwóch czy trzech edycji, że gdzieś tam ten akcent jest szczególnie na te prawnicze zagadnienia kładziony mocniej. To z perspektywy osób, które startują w tej Olimpiadzie myślę, że jest plusem. Myślę, że większość osób, które interesują się prawem pewnie wolą się uczyć o takich właśnie typowo prawniczych zagadnieniach. Na pewno tak bym tutaj spriorytetyzował bardziej niż dotychczas na przykład takie dziedziny jak prawo karne, prawo cywilne. To były do tej pory dziedziny, które bywały lub nie. Teraz na pewno tego było widać ostatnio po prostu więcej niż dotychczas. To już gdzieś tam jest jakiś taki powiedzmy pewien schemat ewentualnie.
D. K.: Jasne. Rzeczywiście pewną różnicą jest to, że tutaj już od pierwszego etapu powiedzmy obowiązują te wszystkie najważniejsze dziedziny. To znaczy nie ma tutaj czegoś takiego, że mamy temat zmienny. Po prostu jakby z jednej strony to jest plusem, że powiedzmy co roku jest to samo. To znaczy mamy pewną pulę zagadnień. Pewną pulę dziedzin, które się pojawiają co roku. Tylko, tak jak mówię, czasem jest więcej prawa karnego, czasem cywilnego. Natomiast generalnie kręcimy się wokół tego samego. Natomiast tak, standardem jest to, że mamy tutaj trzy etapy. Pierwszy, drugi i trzeci tak jak powiedzmy w takiej standardowej strukturze Olimpiady. Natomiast jeżeli chodzi o to, to terminy są dosyć przyjazne. To znaczy z perspektywy osoby, która decyduje się na przygotowania na początku roku szkolnego, czy nawet troszeczkę później, to jest to na pewno plus, że w porównaniu do większości, czy tam pewnej części Olimpiad, tutaj pierwszy etap jest dopiero pod koniec listopada. Znowu później kolejna sytuacja komfortowa jest taka, że drugi etap jest tak naprawdę po mniej więcej trzech i pół miesiąca od pierwszego. Czyli gdzieś na początku marca. Finał zazwyczaj końcówka marca, w tej edycji nadchodzącej o ile dobrze pamiętam to jest początek kwietnia. Te terminy są dosyć przyjemne pod tym kątem, że do pierwszego etapu jest tego czasu trochę. Potem też. Przygotowania do drugiego etapu pozwalają dosyć sensownie to rozplanować, bo tego czasu jest sporo do finału. Finał to już tak naprawdę są takie bardziej przygotowania praktyczne. Finał jest w postaci ustnej, do czego zaraz przejdę. Tutaj tak naprawdę główną rolę odgrywa nawet nie tyle to, że trzeba coś nowego przerobić, co bardziej jakieś takie kwestie tej otoczki powiedzmy finałowej. Czyli żeby się przygotować dobrze też, że tak powiem zaprezentować tę swoją wiedzę. Pierwszy etap odbywa się w tym roku, w tej nadchodzącej edycji, to będzie dwudziesty listopada. Zazwyczaj to jest tak plus minus dwudziesty. Troszkę wcześniej, troszeczkę później. To jest część testowa. Do zdobycia trzydzieści punktów. Akurat ta forma pierwszego etapu jest już od wielu, wielu lat taka sama. Czterdzieści pięć minut jest na to. Jeżeli akurat o to chodzi, to tutaj tego czasu jest sporo. Tutaj nie ma tego elementu gdzieś tam stresu czy się ktoś wyrobi, czy nie. Pytania są różnego rodzaju. Są takie powiedzmy standardowe. Zazwyczaj to pytanie testowe, pytania prawda fałsz, jakieś uzupełnianie, jakieś luki. Czasem coś trzeba otwartego lekko wypisać, jakieś kilka punktów ewentualnie. Natomiast z takich kwestii na pewno, które są już gdzieś tam dla wprawionych tutaj uczestników tej Olimpiady pewnym standardem i coś, co zazwyczaj też najbardziej powoduje jakiś stres u uczniów, to na przykład to, że zawsze są takie zadania gdzie trzeba łacińskie sentencje tłumaczyć. To na pewno będziemy też bardzo mocno ćwiczyć. To akcentuje na kursie, żeby na to zwracać uwagę. Czy na przykład jakieś pojęcie do definiowania. To jest chyba taki najbardziej powiedzmy element otwarty pierwszego etapu. Po prostu masz jakieś tam pojęcie i musisz napisać jego definicję. To niby się wydaje proste, natomiast często trzeba to skonfrontować później z kluczem, gdzie dużo osób na przykład pisze zbyt krótkie odpowiedzi. Jak ktoś napisze w dwóch, trzech słowach definicję jakiegoś pojęcia. Trzeba trochę więcej, więc też na pewno na te takie najbardziej otwarte formy, takie gdzieś tam niosące ze sobą największe ryzyko stracenia punktów potencjalnie, też mocno kładę nacisk. Formuła pierwszego etapu jest dosyć przyjemna, bo mimo wszystko jest to jednak w znacznej większości część zamknięta. Ewentualnie coś do uzupełnienia. Czasem coś do wypisania, ale znaczna większość to są zadania zamknięte. Także ten pierwszy etap to można powiedzieć jest wprowadzenie do tego, co nas czeka dalej. Tutaj jakby formuła też jest dosyć stała. Nie ma tu jakiś wielkich zaskoczeń. Tutaj akurat myślę, że jeżeli ktoś jest solidnie przygotowany to nie ma czego się obawiać.
D. K.: Nie, nie. Ja przez całe studia nie miałem nic w ogóle styczności z językiem łacińskim. To w ogóle jest też taki pewnego rodzaju mit, że łacina to jest coś, co jest na prawie. Może kiedyś, może dawniej tak było. Teraz to jest po prostu są to pewne łacińskie zwroty, które gdzieś tam tak czy tak przydają się. Trzeba je prędzej czy później i tak poznać, jeżeli ktoś wybierze studia prawnicze to będzie miał z tym do czynienia. Natomiast to jest coś, co na pewno dla wielu osób jest powiedzmy pewnego rodzaju obawą czy zaskoczeniem. Jeżeli to na przykład ktoś gdzieś tam ma rozszerzony WOS, to to jest pewien element zagadnień Olimpiady, którego nie ma na stricte tym właśnie szkolnym poziomie. Natomiast ja bym powiedział nawet, że jak gdzieś tam rozmawiam, piszę z uczniami, których przygotowuje to dla wielu to jest bardzo duża frajda, że sobie mogą się uczyć takiego czegoś typowo prawniczego. Sentencji łacińskich, których później mogą użyć przy okazji jakieś. Czy to w wypowiedzi ustnej, czy na innym etapie, więc dla wielu osób wręcz to jest frajda. Już jest taki powiedzmy standardowy typ nauki. Wielu uczniów mi mówi, że uczy się tego w ten sposób, że wklepuje sobie te sentencje, które im wysłałem i potem sobie to trzaska na przykład na telefonie w jakiś przerwach. Czy to szkolnych, czy to w wolnym czasie, więc to jest wbrew pozorom dla wielu osób dosyć przyjemne. Natomiast jest to rzeczywiście tak na pierwszy rzut oka może się wydawać w jakiś tam sposób budzące obawy. Jak ktoś sobie tak powiedzmy myśli o wystartowaniu w Olimpiadzie, otworzy ten arkusz i widzi jakieś łacińskie sentencje, o których nie ma pojęcia. Może się zastanawiać skąd w ogóle się tego uczyć. Z jednej strony nie ma tego w podręcznikach z WOSu, z drugiej strony są podręczniki do łaciny, które mają po kilkaset stron, więc to też nie ma co popadać w skrajności. Tutaj jakby zapewniam uczniom w ramach naszego kursu też wszystkie niezbędne do nauki tego materiały. Natomiast to w żadnym wypadku, tak wracając do brzegu, nie wymaga jakiejkolwiek znajomości łaciny. To jest trochę na takiej zasadzie, tak bardzo to upraszczając, jak ma ktoś na przykład w szkole się nauczyć jakiś słówek z angielskiego, to musisz sobie je po prostu być w stanie z angielskiego przetłumaczyć na polski. To jest trochę na takiej zasadzie, że wysyłam na przykład listę takich sentencji. Trzeba się ich po prostu nauczyć z łaciny na polski. Z czego tutaj dodatkowym plusem tego jest to, że większość tych łacińskich sentencji obowiązuje w prawie czy to karnym, czy cywilnym do dzisiaj. Łatwo możemy znaleźć jakieś też przykłady. Jak na przykład na zajęciach grupowych to z ludźmi omawiamy, to łatwo też mogę podać jakieś praktyczne przykłady gdzie to ma zastosowanie. Gdzie ludzie też poprzez przykłady łatwiej to zapamiętują. To jest w ogóle moim zdaniem bardzo fajne w prawie, że to jest taka dziedzina gdzie dużo się dzieje, że to nas cały czas otacza. Czy robimy prawo konstytucyjne czy karne, czy cywilne to tutaj można bardzo dużo tej wiedzy sobie utrwalić na podstawie po prostu jakiś przypadków. Na podstawie jakichś sytuacji nawet z życia codziennego, które nam się mogą przydarzyć. Oczywiście głównie w prawie cywilnym miejmy nadzieję, a nie w karnym. Natomiast chociażby jeżeli chodzi o prawo konstytucyjne to też mamy teraz bardzo taki fajny moment, bo dużo się nam tutaj dzieje w polityce. Możemy sobie analizować prawo konstytucyjne, przepisy. Podawać przykłady z życia, więc też myślę, że dla ludzi, których jakkolwiek to interesuje czy to prawo, czy to taka szeroko pojęta tematyka naszego ustroju, to tutaj ta nauka jest dosyć przyjemna, bo odbywa się też poprzez jakieś rzeczywiste przykłady.
D. K.: Drugi etap, to tutaj mamy pewną nowość od jakiś dwóch, trzech edycji. Wcześniej było wypracowanie, więc teraz już od razu jakiś tam apel do uczniów jeżeli ktoś na przykład sobie przegląda jakieś archiwalne edycje, to cały czas tam są dostępne te starsze. Już nie ma wypracowania. Drugi etap składa się z dwóch części. On jest już pisany w okręgu, a nie w szkole. Pierwszy etap się odbywa w szkole, drugi etap jest w siedzibie okręgu. Okręgi są to generalnie województwa. Tam z wyjątkiem Warszawy, bo Warszawa jest osobna jako miasto. Natomiast to już jest podzielone na województwa, więc w siedzibie okręgu czyli w jakimś tam zazwyczaj mieście wojewódzkim ten drugi etap się odbywa. On się zazwyczaj odbywa w sobotę. Jest dwuczęściowy. Pierwsza część to jest test i on tutaj w ogólnych założeniach jest standardowy, czyli tak samo jak na pierwszym etapie. Trzydzieści punktów do zdobycia, czterdzieści pięć minut. Tego czasu jest sporo. Tutaj w ogóle nie ma tego elementu presji czasu. Później najlepsze osoby, które przejdą test przechodzą do tej części drugiej. Ona tam po dwóch, trzech godzinach zazwyczaj się odbywa. To się nazywa oficjalnie, zgodnie z regulaminem, egzamin prawniczy. Natomiast to tak w praktyce, krótko mówiąc, są takie opisówki. Masz tam coś scharakteryzować, coś tam zdefiniować. Na przykład z prawa konstytucyjnego może być pytanie, żeby scharakteryzować procedury zmiany Konstytucji. Z prawa karnego, żeby scharakteryzować na przykład katalog kar, jakie są na gruncie polskiego prawa karnego i tak dalej, i tak dalej. To nie jest coś, jakaś czarna magia. To nie ma tutaj jakiś wielkich zaskoczeń zazwyczaj. Tylko po prostu tutaj trzeba już tam wiedzę mieć jakoś usystematyzowaną, bo tutaj nie da się oczywiście strzelić tak jak na teście. Natomiast raczej z tym nie ma problemu, bo między pierwszym a drugim etapem jest ponad trzy miesiące, więc to jest bardzo dużo czasu, żeby sobie tę wiedzę jakoś ułożyć w głowie i być w stanie ją też wykorzystać później na zadaniach otwartych. W całości można dostać pięćdziesiąt punktów. Trzydzieści za test, dwadzieścia za opisówki, czyli ten egzamin prawniczy. Jeżeli chodzi o zasady wchodzenia do finału, to zgodnie z regulaminem do finału może wejść do stu osób. To też jest tak powiedzmy standardowo, dosyć sporo. Tutaj też nie ma powodów do obaw. Sam finał jest w całości ustny. Moim zdaniem to jest bardzo duża zaleta tej formuły. Z tego względu, że patrząc też chociażby po wynikach swoich uczniów, których tutaj przygotowujemy, to zazwyczaj te wyniki zdecydowanie są satysfakcjonujące. Chociażby teraz mieliśmy tak naprawdę około tak średnio osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt procent osób, które mamy w finale to są laureaci, a nie finaliści. A to proporcja jest pół na pół. Połowa to są laureaci, a połowa to są finaliści. W finale wynika to z tego, że moim zdaniem kluczowe do przygotowania się takiego dobrego do finału jest to, żeby się od strony takiej praktycznej odpowiednio przygotować. To znaczy do finału, i to jest moim zdaniem też wielki plus, nie dochodzą nam jakieś nowe zagadnienia. To nie jest tak, że ktoś tam musi nagle tryhardować przed finałem tydzień czy dwa, żeby jakieś nowe działy w ogóle opanować. Tak naprawdę może jakieś takie pojedyncze tematy, ale to jest tego bardzo niewiele, więc kluczowym zadaniem w przygotowaniu się do finału jest to, żeby od strony praktycznej wiedzieć generalnie jak to wygląda, bo to jest tak, że losujesz sobie zestaw pytań. Masz chwilkę na przygotowanie się. To są trzy pytania i potem sobie na te trzy pytania masz dziesięć minut, żeby odpowiedzieć. Jak też robimy sobie z uczniami na przykład na warsztatach jakieś takie symulacje to często zaczyna się od tego, że ludzie myślą, że o dziesięć minut na trzy pytania to jest mało. Kończy się tak, że na przykład pierwsze jakieś takie pytania jak dostałem, jak sobie robimy treningowo, to okazuje się, że odpowiadamy trzy minuty, dwie minuty czy cztery. Potem to dopracowujemy. Docelowo czasem niektórzy nawet mają problem, żeby się zmieścić w tym czasie. Także to jest moim zdaniem wielka, jeżeli ktoś to odpowiednio wykorzysta, zaleta tej formy. Pozwala wyróżnić się na tle powiedzmy konkurencji. Jeżeli ktoś odpowiednio się do tego przygotuje to można powiedzieć coś, co powiedzmy wykracza poza takie ramy standardów szkolnych, WOS-owych. Co gdzieś tam przykuje uwagę komisji. To jest taki jeden ze zdecydowanie bardziej stanowczych wniosków, które mogę na podstawie ostatnich lat wysnuć, że tutaj rzeczywiście to robi robotę jak dostaje jakiś feedback od uczniów gdzieś tam świeżo po finale. Jak masz test to jednak nie ma tutaj pola do jakiegoś wyróżnienia się. Każdy dostaje taki sam test. Tutaj natomiast to jest fajne, że jeżeli ktoś tak dobrze się zaprezentuje to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że skończy na jakimś bardzo fajnym miejscu. A tutaj jednak, mimo że tak naprawdę te uprawnienia tutaj już w finale nie różnią się jakoś bardzo, bo pod kątem niektórych uczelni to ten laureat daje troszkę więcej niż finalista, tutaj to jest zrównane. Też tutaj trzeba pamiętać, że niektórzy walczą o stypendia, a te stypendia na przykład na UJ czy na Uniwersytecie Warszawskim są bardzo fajne dla laureatów wyższych miejsc czy ewentualnie jeszcze jakieś nagrody. To też z moim zdaniem swoją drogą jest kolejny też plus, że na tej Olimpiadzie w finale wszyscy w zasadzie zostają laureatami lub finalistami. Są takie Olimpiady, gdzie na przykład to jest z góry określone, że tam masz jedna trzecia laureaci, jedna trzecia finaliści, jedna trzecia uczestnicy tak zwani czyli wracamy bez tytułu. Tutaj to jest super, że w zasadzie każdy z czymś wraca. Tam jest taki teoretyczny próg, ludzie się tym zawsze stresują. Chyba w każdej Olimpiadzie teraz tak jest, że trzeba jakiś tam minimalny wymóg spełnić, żeby być tym co najmniej finalistą. Tam jest piętnaście na czterdzieści pięć punktów. Natomiast w ciągu ostatnich kilku lat nie było ani jednej osoby, która by tego wymogu nie spełniła. Tak naprawdę jadąc na finał, jeżeli mamy jakąś wiedzę, to mamy pewność, że co najmniej tym finalistą zostaniemy. A co za tym idzie już tak naprawdę ten indeks mamy niemalże pewny. Tutaj wiadomo, że trzeba coś tam sobie do tego finału powtórzyć. Nie można tak totalnie tego olać. Natomiast jadąc na finał tak naprawdę już mamy niemalże ten indeks w kieszeni można powiedzieć, więc to jest super. Pod kątem tych topowych wydziałów prawa to sam finalista już często daje prawie że sto procent. Prawie że tyle co laureat często. A czasem tak jak mówię jest to zrównane, więc tutaj akurat moim zdaniem może trochę budzić, tak dla kogoś kto sobie przegląda regulamin, jakieś takie obawy ten finał. Widzą, że ustny. Nie wiedzą do końca czego się tutaj spodziewać. Natomiast jak się to w to wgryzie, jak się to przetrenuje to tak naprawdę moim zdaniem to jest już najprzyjemniejszy etap, bo mamy już tak naprawdę te uprawnienia niemalże zagwarantowane. Kwestia tego czy będziemy mieć laureata, czy będziemy mieć stypendium, czy jakąś fajną nagrodę, statuetkę. To są jedyne nasze problemy przed finałem.
D. K.: Na pewno tutaj akurat mógłbym bardzo stanowczo odpowiedzieć, bo sam byłem niestety przykładem, znaczy stety niestety, taką osobą, która poświęciła zdecydowanie za dużo czasu niż było to potrzebne do takiej Olimpiady. To znaczy tutaj ten kurs to jest złoty środek polegający na tym, że ktoś jeżeli chce powiedzmy osiągnąć sukces, a jednocześnie mieć życie, to to jest generalnie dobra droga. Jak ktoś tak powiedzmy nie zna się w ogóle na tej Olimpiadzie, wchodzi sobie na stronę myśli, że chce wystartować w Olimpiadzie Prawniczej, to tam masz masę jakiś koło sześćdziesięciu podręczników prawniczych, które mają średnio po kilkaset stron. Tutaj masz taki dylemat jako taki przykładowy, potencjalny uczeń, że z jednej strony możesz bazować na wiedzy z WOSu, ale to raczej nie wystarczy, lub te podręczniki. Niestety tutaj jest tak, że te podręczniki czasem się coś z tego przyda, czasem się nie przyda. Też takiego licealisty to jest jego na przykład pierwsza przygoda z prawem. On nie wie, który podręcznik będzie kluczowy, który może w ogóle się okazać nieprzydatny. Ja pamiętam, że sam w liceum gdzieś tam przed Olimpiadą, gdzie to jest ten okres strategiczny, najistotniejszy czytałem jakiś podręcznik do prawa karnego i poświęciłem na niego totalnie cały tydzień. Czytając gdzieś tam trzysta, czterysta stron podręcznika. Potem na przykład się nic z tego nie pojawiło. Tutaj jest w pigułce po prostu z każdej dziedziny, w ramach naszego kursu, wszystko to co najważniejsze. W formie materiałów czy po prostu sobie to wspólnie omawiamy na zajęciach grupowych, więc to jest taki taki złoty środek. Tak jak mówię sam WOS nie wystarczy. Z drugiej strony to tutaj druga skrajność też nie jest zbyt atrakcyjną alternatywą. Tutaj mamy to po prostu opakowane w formie tego, co ja już bazując na doświadczeniu przede wszystkim swoim, ale też już lat przygotowań osób do Olimpiady wiem, że się pojawia. Po prostu przygotowanie tych materiałów w oparciu o to, co z tego po prostu rzeczywiście się przyda. Zaoszczędzę tym sposobem uczniom czytania dziesiątek podręczników prawniczych, które też są napisane takim językiem. Ja pamiętam, bo ja dosyć wcześnie tę swoją przygodę rozpocząłem. Już na przełomie gimnazjum i liceum, jak już wiedziałem, że chcę w tych Olimpiadach startować, mama mi kupiła jakiś podręcznik z podstaw prawa i sobie w wakacje po gimnazjum go czytałem. Pamiętam, że dopiero robiąc jakieś notatki w zeszycie i dopiero jak przeczytałem ten podręcznik chyba trzeci raz zacząłem w ogóle ogarniać, co się tam dzieje. Wiesz jesteś taką sobie osobą po podstawówce, czy po gimnazjum jak ja byłem, nie miałeś jeszcze nawet WOSu, a tu czytasz o jakiś instytucjach prawa karnego, cywilnego. W ogóle nie masz pojęcia, co te pewne rzeczy znaczą, ten język. Podręczniki prawnicze są też pisane takim językiem, że trzeba już mieć jakąś tam bazową wiedzę, żeby je zrozumieć. A z drugiej strony skąd taki uczeń ma mieć tę wiedzę, jak kończy dopiero podstawówkę czy jest na początku liceum. Nawet jak jest w klasie maturalnej, to też WOS to jest jednak troszeczkę co innego niż takie stricte prawo.
D. K.: Na pewno ja gdzieś tam już dosyć wcześnie złapałem tę zajawkę na prawo. Ciężko mi jest powiedzieć w sumie z czego to się wzięło. Zazwyczaj takie tematy na pograniczu historii i WOSu po prostu mnie zaczęły interesować w jakiś taki naturalny sposób na przełomie powiedzmy gimnazjum i liceum. Później zacząłem się już zastanawiać co do studiów. Gdzieś tam grzebałem co dobrze by było zrobić, co by mi pomogło w tej rekrutacji na studiach to znalazłem tę Olimpiadę, więc właśnie bardzo wcześnie. Natomiast tak naprawdę no też mój przykład pokazuje, że nie każdy pewnie by chciał poświęcać całe liceum na to, żeby w końcu osiągnąć jakiś sukces. Ja zacząłem startować już w pierwszej klasie, a tak naprawdę jakieś takie poważne sukcesy to była trzecia klasa. Tak naprawdę poświęciłem, z sukcesami, więc tutaj nie ma jakby czego żałować, natomiast poświęciłem bardzo dużo czasu na to, żeby finalnie te sukcesy osiągnąć. Takie sukcesy gdzie często, tutaj muszę przyznać, że ja zająłem drugie miejsce. Wielu moich uczniów zajęło pierwsze. Tak naprawdę ludzie potrzebowali tylko rok, żeby zająć pierwsze miejsce, więc w skróconym czasie tutaj można osiągnąć więcej. To też jest takie dosyć można powiedzieć zabawne. Natomiast ja pamiętam, że byłem też bardzo wkręcony w różnego rodzaju seriale takie prawnicze. Oczywiście to jest w takiej troszeczkę sferze abstrakcji. Wiadomo, że nie do końca rzeczywistość wygląda tak jak w serialach. Natomiast po części rzeczywiście jest to na pewno źródło inspiracji. Źródło jakiejś takiej motywacji, zależy jaki tam kto ma serial. Natomiast są takie seriale, że rzeczywiście mogą człowieka wkręcić, ale też mogą troszeczkę na pewno podkręcić tę motywację. Ja pamiętam, że nawet jak byłem w liceum zacząłem oglądać Suits, czyli W Garniturach. Pewnie znaczna część osób kojarzy. Pamiętam, że z uwagi na to, że gdzieś tam już to był koniec sezonu to, ja jestem generalnie taką osobą, że muszę uważać z serialami, bo bardzo się wkręcam. Jak się wkręcę to nie mogę się oderwać. Na przykład o szóstej rano oglądałem i spóźniłem się na swoją studniówkę, bo gdzieś tam oglądałem jakiś odcinek. Nie mogłem się oderwać. Potem się spóźniłem na autobus i generalnie się spóźniłem na całą studniówkę, więc no tak. To taka anegdota. Natomiast na pewno to jest też takie fajne, jak ktoś chciałby tak powiedzmy cały sobie zrobić taki mindset tutaj pod to ustawić. To jest taki fajny dodatek, że tutaj się ktoś uczył o tym prawie, a tutaj sobie ogląda jakiś taki serial. Z takich, który mógłbym polecieć na pewno „W Garniturach” czyli „Suits”. Jest też, jak ktoś bardziej na przykład robi karne, to „Sposób na Morderstwo” też jest fajny serial czy „Chyłka” o ile polskie seriale. Wiadomo zazwyczaj szału nie ma z nimi, ale na przykład myślę, że „Chyłka” to też jest przyjemny serial i na poziomie jak na polskie standardy, więc tutaj na pewno jest z czego wybierać.
D. K.: Ma dużo możliwości. Jeszcze tak tylko wtrącę do tych seriali, że to jest na pewno też tak podsumowując, bo też było to dla mnie takim boosterem trochę, że to buduje taką ogólnie zajawkę na to prawo. Jak ktoś sobie ogląda te seriale jednocześnie tutaj uczy, widzę to też po uczniach, że są tacy mocno w to wkręceni i mnie to też cieszy. Widzę, że później to widać na kursach jak się spotykamy czy na zajęciach grupowych. Oni zadają pytania, czytają coś sami, więc to buduje taką ogólną gdzieś tam zajawkę, która jeszcze bardziej boostuje ten proces nauki.
D. K.: Nie no to już jest taki trochę mem, że na początek studiów gdzieś tam ludzie wiesz. Nie, na szczęście nie. Na szczęście to jest wszystko tak zdroworozsądkowo myślę. Natomiast co do tego jakie mamy tutaj formy kursów, to mamy ich dosyć sporo. Mamy kursy e-learningowe, które polegają na tym, że uczniowie zapisują się na ten kurs. Kontaktujemy się zaraz na początku tego kursu i, pozostając w jakimś takim stałym kontakcie, są udostępniane im materiały po prostu ze wszystkich dziedzin, które są wymagane do Olimpiady. Także to też jest o tyle fajne, że tutaj tak naprawdę mogą jakby obyć się bez styczności w zasadzie z niemal żadnymi podręcznikami, ale zawsze coś tam rekomenduję. To są jakieś rekomendacje na zasadzie dobrze, żeby mieli w przerwie od materiałów pod ręką na przykład ten kodeks karny, konstytucję czy kodeks cywilny. Myślę, że miałem już sporo osób, które zajęły pierwsze miejsca, które nie miały w rękach żadnego podręcznika prawniczego, więc też tutaj sprawdza się ten kurs. Inną opcją są zajęcia grupowe.
D. K.: Właśnie, bo to tak może brzmieć dosyć powierzchownie, jak powiem ogólnie materiały. Natomiast one są bardzo zróżnicowane i myślę też, że są to specyficzne materiały dostosowane do każdego etapu. Natomiast na razie pozostając przy pierwszym, to tutaj na pewno tym co też bardzo uczniowie sobie chwalą jest po pierwsze bardzo duża liczba próbnych Olimpiad. O ile same materiały od strony teoretycznej oczywiście są tutaj kluczowym elementem, budują ten szkielet gdzieś tam wiedzę i tak dalej, to też trzeba wiedzieć często jak tę wiedzę wykorzystać. Te próbne Olimpiady to już są takie stricte dostosowane do specyfiki Olimpiady. To są arkusze, które mają dać uczniom jakby obraz tego, czego mogą się spodziewać. To też co jest myślę bardzo fajne, to tych trudnych Olimpiada jest bardzo dużo. Do pierwszego etapu jest ich dwadzieścia, więc naprawdę jest na czym ćwiczyć. To jest też tak troszeczkę podzielone. Najpierw są Olimpiady takie tematyczne. Na przykład dajmy na to uczeń przerobił partię materiału z prawa karnego i ma próbną Olimpiadę z prawa karnego. Czyli ma taki troszeczkę obraz najbardziej typowych zadań z prawa karnego, jakich może się spodziewać na Olimpiadzie. Następnie im dalej to później są coraz bardziej przekrojowe te próbne Olimpiady. Także to jest też kluczowe, formuła Olimpiady jest zupełnie inna niż na przykład zadań maturalnych z WOSu. Tutaj jednak wszystko dostosujemy do specyfiki tego, czego możemy się spodziewać . Na bieżąco w każdej partii materiałów są próbne Olimpiady, więc to też uczeń bardzo szybko może sobie tę wiedzę zweryfikować i sprawdzić, co jeszcze ewentualnie trzeba powtórzyć. Każdy też zauważyłem uczeń ma jakieś takie swoje przekonanie do naturalnie ulubionej dziedziny. Więc też ktoś lubi prawo karne to widać, że idzie dobrze to prawo karne, ale ktoś na przykład już cywilne średnio, to też Olimpiada szybko weryfikuje, że tutaj trzeba w takim razie chwilkę jeszcze posiedzieć przy cywilnym. Też uczniowie dzięki temu mogą mnie na bieżąco pytać, to też jest oczywiście elementem kursu, że jesteśmy w stałym kontakcie. Jeżeli mają na przykład pytanie, bo nie rozumieją jakiegoś pojęcia, zagadnienia z prawa karnego, cywilnego i tak dalej, to ja na bieżąco na takie pytania oczywiście odpowiadam. Też co jest dosyć nowym elementem kursu i bardzo się sprawdza, jak gdzieś tam zbieram feedback od uczniów, to są nagrania wideo. Tych nagrań jest sporo, w sumie jest około dziesięciu godzin. W każdej partii materiałów do pierwszego etapu są takie nagrania wideo gdzie ja po prostu przedstawiam. Takie robię troszkę wprowadzenie najpierw czyli mówię, co jest najważniejsze z poszczególnych notatek. O co najczęściej pytają na Olimpiadzie, na co zwrócić szczególną uwagę. Oczywiście w notatkach, to nie jest tak, że to jest jakiś tam jednolity tekst, są różne schematy, wykresy, tabelki i tak dalej. Także, żeby jak najbardziej to przyjazne było dla oka, ale jednak też, żeby taki uczeń na koniec dnia wiedział co jest takie top pod kątem tego, o co pytają. Co się pojawia na Olimpiadzie no i na koniec też jest takie wspólne ze mną omówienie próbnej Olimpiady. Czyli na przykład ja wypełniam ten arkusz na takim nagraniu i sobie, jak już uczeń na przykład rozwiąże tę próbną Olimpiadę, odpala ten element nagrania i widzi gdzieś tam jak ja mówię. Dlaczego na przykład dana odpowiedź jest niepoprawna. To też jest istotne, bo zadanie może się powtórzyć podobne, ale może być też bardzo zbliżone. Na przykład inny wariant wypowiedzi, więc też na tych nagraniach mówię, że na przykład przy tej odpowiedzi ta jest fałszywa dlatego, bo i tak dalej. Tutaj na przykład co gdyby było troszeczkę inaczej zadane pytanie, jakby się też wtedy zachować i tak dalej. Także no tutaj jest też taka duża otoczka powiedzmy praktyczno-ćwiczeniowa. Poza samą warstwą merytoryczną to w zasadzie w każdej partii materiałów są próbne Olimpiady, jakieś zadania, czasem quizy, testy czy właśnie też to nagranie wideo, których w sumie jest dosyć sporo.
D. K.: Tak, oczywiście. To też jest myślę, że bardzo fajna forma. Co do tego jeszcze kończąc ten wątek e-learningu, to też tak jak mówisz właśnie, tak. Najłatwiej można się zapisać w każdej chwili, więc to też niezależnie ile komuś zostało czasu do Olimpiady, to po prostu może zadziałać. Mam uczniów, którzy zapisują się w czerwcu, mam uczniów, którzy zapisują się w sierpniu czy nawet październiku. To jest dla każdego. Ja myślę, że sam też chyba bym skorzystał z takiej opcji, jakbym był w liceum. Ja byłem raczej takim, w sumie dalej jestem nocnym markiem, więc jak ktoś ma ochotę sobie o drugiej w nocy się pouczyć, to takie materiały są super, bo po prostu wie z czego, wie co ma robić i może sobie to robić w dowolnej porze i w dowolnej formie. Też te materiały są dosyć wygodne po tym kątem, że każdy sobie może je otworzyć na komputerze, na iPadzie, na telefonie, więc uczyć się w zasadzie wszędzie. Co do natomiast zajęć grupowych oczywiście jest taka opcja i też tutaj mamy sporo zwolenników takich zajęć. To jest już możliwość takiej z kolei interakcji na żywo ze mną. Gdzie po prostu dział po dziale sobie omawiamy wszystkie te najważniejsze zagadnienia. Jeżeli uczniowie lubią po pierwsze mieć taką regularność, mieć kontakt taki na żywo z nauczycielem, to jest na pewno fajna formuła, bo tutaj z kolei też trochę to inaczej wygląda. Jeżeli ktoś na przykład jest przyzwyczajony do takiej formy i lubi po prostu robić notatki z rzeczy, które ktoś tłumaczy tak jak to powiedzmy w takim tradycyjnym modelu w szkole jest, to ja tutaj też przedstawiam wszystkie zagadnienia ze szczególnym zrozumieniem. Oczywiście tego co jest najważniejsze. To jest taka najbardziej praktyczna część, co się najczęściej pojawia. Ja tłumaczę, analizujemy sobie. To też jest specyfika, jednocześnie fajna w prawie, że po pierwsze jak ktoś ma takie pierwsze zetknięcie z tekstem kodeksu karnego, cywilnego to te przepisy są tak formułowane, że tak na początku trochę nie wiadomo co się dzieje. Ja też w trakcie zajęć takich grupowych tłumaczę to. Podaj jakieś ciekawe przykłady, żeby to ludzie zrozumieli. Jednocześnie, żeby ich zainteresować, więc też poprzez taki sposób nauki. Dużo ludzi później nie musi tak dużo pracy własnej w to wkładać, bo sporo pewnie wynosi z takich zajęć grupowych. Chociaż bardzo dużo osób, jak w zeszłym roku pytałem, chwaliło sobie takie trochę combo. Czyli na przykład ludzie się zapisywali i na e-learning, i na te webinary, czy ogólnie zajęcia grupowe, dzięki temu mieli taką już zbudowaną bazę merytorycznej wiedzy poprzez te materiały, ale potem nagle często doznawali jakiś takich olśnień w trakcie naszych zajęć grupowych. Na przykład ja coś tłumaczyłem z takich przykładów i dużo łatwiej było kiedy mieli już tę bazową wiedzę. Dużo łatwiej było to sobie utrwalić, bo wiedzieli o co z tym chodzi, jak to działa w praktyce. Czy na jakiś przykładach o co jakby chodzi w jakimś konkretnym przepisie na przykład. Plus to też jest idealne pole wtedy do zadawania pytań. W sensie dużo ludzi ma tak, że jak już ma jakąś taką bazową wiedzę, to potem dopiero im się aktywują jakieś takie tutaj mechanizmy, że chcieli o coś dopytać, o co z tym chodzi, jak to działa i tak dalej. Więc to też jest idealne pod to, żeby tutaj sobie porozmawiać. To jest taka fajna forma. Ja raczej w takiej staram się dosyć luźnej, przyjaznej konwencji prowadzić te zajęcia grupowe, więc to jest też fajna okazja, żeby sobie po prostu popytać tego mnie, czyli prowadzącego, o jakieś rzeczy. Porozmawiać, złapać taki luz. To jest też moim zdaniem fajne, że jak sobie wprowadzimy taki luźny grunt gdzieś tam w prowadzenie tych zajęć, to też z jednej strony ludzie z tego dużo wnoszą merytorycznie, a z drugiej strony też są tacy bardziej śmiali. Też bardziej, jeżeli już tak powiedzmy znamy się, to im też myślę często widzę bardziej zależy na tym, żeby jakoś tam fajnie wypaść. Tutaj nawzajem się dopingujemy i to też jest fajne, bo to jest możliwość takiego bardziej osobistego kontaktu. Na dodatek też, tak jak mówię dużo osób korzysta z obu form. Jeżeli ktoś na przykład jest na e-learningu to jeżeli się zapisze na te zajęcia grupowe, to tam jest bardzo duża zniżka. Chyba sześćdziesiąt procent. A powiedzmy powstaje taki trochę efekt synergii, bo to się nam też nie pokrywa się w całości. Troszeczkę inaczej to działa, wiadomo formuła jest inna z e-learningu, inna z zajęć grupowych. Jedne i drugie oczywiście mają założenie przygotować kompleksowo do Olimpiady, natomiast to jest taki trochę booster jeżeli ktoś się zdecyduje na jedno i drugie. A tak naprawdę to myślę, że cenowo to już wychodzi bardzo korzystnie.
D. K.: Pewnie, że tak. To znaczy po pierwsze bardzo często są takie osoby, czy które nawet się na sam finał powiedzmy zapisują. Do drugiego etapu, tak jak mówiłem, jest dużo czasu, więc nawet jak się ktoś zapisze po pierwszym, to tak naprawdę ma sporo tego czasu, żeby to wszystko sobie poukładać. Może nie nadrobić, bo jak przeszedł pierwszy etap to ma jakąś wiedzę, natomiast gdzieś tam jakieś dziury powiedzmy załatać w tej wiedzy. Taka osoba też ma dostęp oczywiście, jeżeli się zapisze na e-learning, to ma dostęp do materiałów. Kompletu tych materiałów, nie dostaje tylko jakiejś tam części. Ma czas, żeby sobie to wszystko nadrobić. Ma czas, żeby gdzieś tam przede wszystkim uzupełnić wszelkie luki, które jak się okazało być może były. Później przygotowania do drugiego etapu, też tym bardziej do trzeciego, są takie, że tak jak mówiłem to jest głównie od strony praktycznej tak naprawdę. Pierwszy etap to jest tylko test. Natomiast do drugiego, trzeciego etapu też tutaj już bardziej nawet nie chodzi o tę dodatkową wiedzę tylko to, żeby tę wiedzę umieć wykorzystać na przykład na części opisowej, czy tym bardziej w finale. Tym bardziej szczególnie, że w ramach przygotowań do drugiego i trzeciego etapu bardzo często też robimy takie praktyczne warsztaty. To jest bardzo tutaj też myślę efektywne, bo to pozwala już jak na przykład robimy tydzień, dwa tygodnie przed etapem takie warsztaty. Gdzie w założeniu już część osób znaczna ma na przykład przerobione materiały i pracujemy nad tym, jak dokładnie ten drugi, trzeci etap wygląda. Jak odpowiednio tę swoją wiedzę przelać na papier przy zadaniach opisowych. Analizujemy sobie na przykład jakieś potencjalne pytania opisowe. Robimy jakieś takie symulacje. Tak samo odpowiedzi ustnych, więc też pracujemy nad taką praktyką powiedzmy związaną ze specyfiką drugiego, trzeciego etapu przykładowo.
D. K.: Pewnie, że tak. Często są takie sytuacje. Nawet teraz miałem taką jedną osobę, którą przygotowałem przez dwa lata. Nie pamiętam jak tam jej poszło za pierwszym podejściem, ale no nie było to satysfakcjonujące wystarczająco, bo chyba rzeczywiście nie udało się wejść do finału, ale otarła się o ten finał. Natomiast w zeszłym roku zajęła o ile dobrze pamiętam miejsce w top dziesięć czy nawet w bardzo wysokim topie to było miejsce. Bardzo to jest częsta sytuacja, że drugie podejście skutkuje już bardzo wysokim wynikiem. Z tego względu, że chociażby przy pierwszym podejściu to jest wszystko nowe dla większości osób jednak. Dużo się tutaj dzieje. Trzeba dużo też poruszać się sprawnie po tej formule Olimpiady, więc dla wielu osób to jest tak, że trochę inne rzeczy wyciągają z naszego kursu, o inne rzeczy pytają, bo już na przykład wiedzą o co pytać. Za drugim razem już są jakby wzbogaceni o to doświadczenie z poprzedniej edycji. Wiedzą już dokładnie jak wygląda ten etap. Dla wielu osób też to jest pewne przeżycie. Powiedzmy sama ta otoczka, że idą na ten drugi etap. Gdzieś tam jest ta komisja. Są ci jakby konkurenci. Tak samo finał, który jest ustny, więc jakby są już tacy bardziej zaprawieni w bojach. Wiedzą już czego się spodziewać. Wiedzą co z tych materiałów już mają opanowane. A to też dla wielu osób, tak jak mówię jest pewien szok. Sama formuła to jest co innego niż jakieś szkolne powiedzmy sprawdziany i tak dalej. Jeżeli ktoś już jest zaprawiony, to też dużo więcej jest w stanie wyciągnąć z tego, bo wie czego mu brakuje. Na przykład wyszło to w poprzedniej edycji, że tutaj nie nauczył się tego. Często to jednak właśnie Olimpiada finalnie weryfikuje, więc jak ktoś już ma jakiś taki powiedzmy precedens, wiedział już co mu poszło źle, czego nie umiał, to tutaj skupia się na tym uzupełnieniu braków. Też wtedy często dużo więcej jest w stanie wynieść. O inne rzeczy mnie pyta, inne rzeczy jestem w stanie mu doradzić, bo też jest wzbogacony tym doświadczeniem startowania już w tej Olimpiadzie. Wręcz często jeżeli komuś się nie uda za pierwszym razem, to jest tak, że jeżeli ktoś się ponownie zdecyduje, to później kończy się to naprawdę jakimś super wynikiem w finale.
D. K.: Ja bym na pewno tutaj tak nie podchodził do tego, że jak pójdę w Olimpiadę to zawalę maturę. W sensie na pewno to też zależy do Olimpiady. Natomiast tutaj moim zdaniem to znowu to jest bardzo duży plus tej Olimpiady. Zakładam, że jeżeli ktoś idzie na Olimpiadę Wiedzy o Prawie to też mniej lub bardziej rozważa jakieś studia związane z prawem lub jakieś stosunki międzynarodowe. Coś związane powiedzmy z szeroko pojętym WOS-em. Zapewne w takim wypadku też ktoś myśli o zdawaniu WOSu na przykład i to jest tutaj moim zdaniem super, że tematyka Olimpiady Wiedzy o Prawie w bardzo dużym zakresie pokrywa się z tematyką matury z WOSu. Jeżeli chodzi o pierwsze dwa etapy, bo tam troszeczkę nam rzeczy dochodzi później pod finał, ale tak powiedziałbym, że jeżeli by ktoś przygotowywał się do pierwszego, czy pierwszego i drugiego etapu, to tak z osiemdziesiąt procent tego co robimy do Olimpiady to jest później do matury z WOSu, więc tak naprawdę nawet jakby ktoś odpadł na drugim etapie, czyli to jest luty marzec plus minus, to tak naprawdę ma już powiedziałbym osiemdziesiąt procent wiedzy potrzebnej do matury z WOSu. Później tak naprawdę przygotowując się do matury musi jedynie sobie te tam dosłownie kilka działów, których my nie przerabiamy, przerobić. To są te dwa, trzy działy tak już dokładnie mówiąc pod kątem tego, co jest do matury. A co więcej my na przykład pewne dziedziny prawnicze robimy bardziej szczegółowo niż to jest potrzebne do matury. Chociaż teraz na przykład jak mamy tę nową formę matury z WOSu, to na tej nowej formule matury z WOSu przez to, że tam jest coś takiego jak na przykład pismo procesowe to te działy prawnicze mają dużo większe znaczenie niż dotychczas. Tak naprawdę jeszcze sytuacja lepsza dla takiego Olimpijczyka. Nawet miałem takie przypadki, że ktoś sobie został na przykład jakimś laureatem, finalistą, ale miał już ten WOS zadeklarowany. Był w klasie maturalnej, więc później tak sobie powiedzmy dla sportu poszedł na tę maturę i napisał ją tam na siedemdziesiąt, osiemdziesiąt procent. Już nie ucząc się nic szczególnie tylko po prostu no tak o, żeby się sprawdzić. Także to jest na pewno tutaj w przypadku tej Olimpiady fajne, że w bardzo dużym zakresie pokrywa się to z maturą z WOSu. Odpukać, ale w najgorszym wypadku, jeżeli komuś by nie poszło, to po prostu jest już poniekąd przygotowany do matury z WOSu. Także to jest tutaj super. Też tak naprawdę te dziedziny gdzieś tam WOSu, które są do przerobienia, których my nie przerabiamy są dosyć proste. Są to takie łatwe działy jak nie wiem społeczeństwo i socjologia to są chyba najprostsze działy do matury z WOSu. A z drugiej strony my wchodzimy w prawnicze dziedziny jeszcze bardziej szczegółowo niż to jest wymagane do matury z WOSu, więc później ktoś już tak naprawdę wie więcej nawet niż trzeba. Także tutaj bardzo często zdarzają się oczywiście maturzyści, których przygotowuje. Ja też często staram się ich tak troszeczkę uspokoić, że tutaj wiadomo gdzieś tam na wszelki wypadek warto coś tam uczyć się tego drugiego rozszerzenia, ale o WOS bym się w ogóle nie martwił. Tak jak mówię w najgorszym wypadku jak nie pójdzie to będzie się już i tak na ten WOS przygotowanym.
D. K.: Na pewno na początku studiów mi to bardzo pomogło. Jeżeli ktoś po Olimpiadzie prawniczej pójdzie na studia prawnicze, to jest to nieoceniona powiedzmy przewaga nawet nad osobami, które po prostu dobrze zdały WOS. Na pierwszym roku zazwyczaj z większości wydziałów prawa są takie przedmioty, na które my też tutaj mocno zwracamy uwagę. Chociażby prawo konstytucyjne. Na wielu wydziałach jest to taki topowy przedmiot. Największy, najcięższy często na pierwszym roku studiów. My też bardzo wchodzimy szczegółowo w prawo konstytucyjne czy jakieś elementy historii prawa wstępu do prawoznawstwa. Czyli takich podstaw prawa czy nawet te łacińskie już wspomniane sentencje. To też często jest na pierwszym roku, więc no startujesz z zupełnie innego poziomu niż ludzie, którzy po prostu z matury poszli na te studia. Także jest po prostu łatwiej. To też się przekłada na to, że później na przykład ja bez większego problemu na pierwszym roku studiów miałem stypendium za wyniki rektora, bo bez większego trudu. W sensie wiele rzeczy, które robiliśmy na początku studiów, na początku tych poszczególnych przedmiotów, to ja już jakby po prostu wiedziałem. To naprawdę pomaga i też wiesz czego chcesz już trochę jak idziesz na te studia mniej więcej. Zupełnie to jest co innego. To jest trochę tak jak ja mówiłem, że jak byłem po gimnazjum to czytałem po raz pierwszy podręcznik prawniczy i nie wiedziałem co się dzieje. To jest trochę na takiej zasadzie jak idą ludzie po WOSie, czasem nawet jakoś tam bardziej skupiając się na historii czy polskim, idą na studia prawnicze to mają trochę tak jak ja po tym gimnazjum, że dopiero zaczynają ogarniać co się dzieje na tych studiach jak na nie pójdą. Jak ktoś jest po Olimpiadzie, to już jest inna bajka w ogóle także to naprawdę bardzo pomaga, ułatwia. W dalszej perspektywie przekłada się też na jakieś tam fajne stypendia czy po prostu to, że się więcej wyciąga ze studiów, bo już się mniej więcej wie czego się plus minus chce, co kogoś interesuje i tak dalej.
D. K.: Nie no myślę, że mało było w moim życiu takich rzeczy, o których w ogóle nie zastanawiałbym się czy żałuję, jak to. W sensie to była super sprawa. W liceum miałem czas na dużo innych rzeczy, a też dzięki temu, że tak naprawdę miałem tego no laureata, już miałem finalistę w drugiej klasie, ale jakiś taki końcowy rezultat, o który mi chodziło miałem w trzeciej, to też po pierwsze utwierdził mnie w przekonaniu, co gdzieś tam chce robić. Gdzie chcę iść na studia. Masa jest przecież takich osób, które idą na studia. Patrzą co jest na tych studiach i myślą sobie kurczę to jednak nie to. Natomiast ja już gdzieś tam to wiedziałem, to jest super. Też jakoś jest to oczywiście jakaś taka dodatkowa, poboczna zaleta startowania w Olimpiadzie. Natomiast moim zdaniem bardzo jednak w dalszej perspektywie wartościowa, że możesz sobie popróbować tej Olimpiady i widzisz. Już jednak na Olimpiadzie wchodzimy w taki stopień szczegółowości, że tu ktoś wie już o co chodzi w tym prawie. Wie już co to jest prawo karne, cywilne, na czym to polega. Co mnie też bardzo cieszy, wiele osób jak gdzieś tam rozmawiam z uczniami, to że oni łapią taką zajawkę na to prawo i wiedzą że okej, to jest to gdzie chce iść na studia. To też daje Ci taki obraz. Ja bardzo miałem sporo takich osób gdzieś tam było obok swoich znajomych z klasy gdzie był okres, trzeba było wybierać te studia, okres matur akurat, a oni jeszcze totalnie nie widzieli co ze sobą zrobić. Oczywiście to już tak pół żartem pół serio, ale to też jest fajne, że no masz tę Olimpiadę. W najgorszym wypadku jak masz nawet w klasie maturalnej to jest wczesna wiosna powiedzmy, więc ludzie kiedy dopiero powoli zaczynają się stresować, że zaraz matura, to Ty już wiesz indeks, wakacje. To jest na pewno super, że nie ma w ogóle tego stresu maturalnego, tak. Musisz zdać po prostu te podstawy i masz wakacje. Nie stresujesz się później czekając na wyniki matury. Czy się dostaniesz czy nie dostaniesz na studia. Wbrew pozorom pewnie mało kto na to patrzy, ale no ja bym powiedział, że jednak na te czołowe wydziały prawa potrzebujesz co najmniej trzy rozszerzenia. To jednak tak całościowo mniej nauki jest, żeby się super przygotować do jednej Olimpiady niż do trzech rozszerzeń. Jakby to wiadomo trzeba do tego podejść, gdzieś tam z wyprzedzeniem to zaplanować, ale mało osób pewnie tak to postrzega. Natomiast na pewno jest mniej pracy finalnie jak do Olimpiady niż do trzech rozszerzeń. W końcu to nie jest proste, żeby trzy rozszerzenia zupełnie ze sobą niepowiązane napisać dobrze. Także jest masa zalet. Od jakiś takich powiedzmy natychmiastowych jak indeks czy to stypendia, czy później to, że wiesz co chcesz robić. Ja też miałem sporo jakiś fajnych znajomych, których poznałem w czasie startowanie w Olimpiadach, więc to też się przekłada. Tym bardziej teraz na przykład jak widzę jak się spotykamy na tych zajęciach grupowych, jakiś warsztatach stacjonarnych. To ja wiem, że jak gdzieś tam mam z tymi ludźmi czasem kontakt, to oni później mają takie już trochę paczki znajomych na początek studiów. To też jest super. Wiem, że nawet niektórzy, jakieś dziewczyny ostatnio pisały, że jak się poznały na warsztatach to potem sobie mieszkanie razem wynajęły. Mają już takie wiesz znajomości, to jest jednak super. Jedziesz na studia często do innego miasta. Nie znasz nikogo. To jest jakiś nowy rozdział w Twoim życiu, a tutaj już poznajesz jakiś znajomych, z którymi masz kontakt. Już jesteście jakąś tam paczką. Inaczej się wchodzi w te studia mając jednak jakiś takich już znajomych, z którymi się trzymasz. Masa, masa zalet. Wad nie widzę za bardzo. Także nic tylko startować w Olimpiadzie Wiedzy o Prawie.
D. K.: Dzięki, było bardzo miło.
Strona przygotowana przez Zyskowni.pl