Dzisiaj rozmawiamy z Michałem Stanowskim, laureatem Olimpiady Biologicznej.
Cześć, cała przyjemność po mojej stronie. Moja przygoda z Olimpiadą zaczęła się w klasie maturalnej. Trudno było mi utrzymać balans pomiędzy przygotowaniami do egzaminu dojrzałości oraz wkuwaniem materiału do Olimpiady, dlatego postawiłem wszystko na jedną kartę. Jestem bardzo wdzięczny swojej szkole za umożliwienie mi świetnych warunków do alternatywnego sposobu zdobywania wiedzy. Jeśli zaś chodzi o samą dziedzinę, to biologią też zainteresowałem się stosunkowo późno, gdyż pochodzę raczej z rodziny humanistów. Coś mi jednak strzeliło do głowy na przełomie gimnazjum i liceum i zrozumiałem, że mam szansę stać się w tym naprawdę dobry.
Zdecydowanie ewolucjonizm – czymże byłaby biologia bez teorii ewolucji? Na pewno nie nauką ścisłą. Fizyka ma wiele fundamentalnych teorii, a biologia przez długi czas była mieszaniną pozornie niezwiązanych ze sobą nauk. Dopiero teoria ewolucji Darwina okazała się klamrą spinającą je wszystkie. Wydaje się, że potrafi ona wyjaśnić wszystkie cechy organizmów żywych (wliczając fenomen religii i „duszy”). Wybierając coś bardziej szczegółowego – biomatematyka i bioinformatyka. Intrygujące są dla mnie pytania o matematyczność przyrody i aplikacje matematyki w biologii.
Jak każdy biol-chem chciałem na początku zostać lekarzem i studiować na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Na szczęście w odpowiednim momencie zrozumiałem, że byłoby głupio przez całe życie zajmować się tylko jednym, dość upierdliwym dla planety, gatunkiem. Myślałem o biologii, biotechnologii (także za granicą), ale dzięki Olimpiadzie w końcu padło na bioinformatykę i biologię systemów na Uniwersytecie Warszawskim.
Mam dobrą pamięć, ale żeby coś się do niej dostało, muszę długo siedzieć nad materiałem. Tak jak pisałem – w klasie maturalnej postawiłem wszystko na jedną kartę. Z początku byłem zagubiony, gdyż zacząłem czytać po kolei każdą pozycję z literatury olimpijskiej. Ogrom materiału przewyższał moje możliwości poznawcze, więc postanowiłem skupić się przede wszystkim na zrozumieniu specyfiki zadań olimpijskich i dopiero później siedzieć nad książkami. Na Olimpiadzie ceni się według mnie przede wszystkim zdolność do logicznego myślenia i analizę tekstów. Rozważania są jednak zdecydowanie łatwiejsze, gdy ma się podstawy teoretyczne. Dlatego opanowałem materiał na poziomie Bukały, Villego, Campbella i dodatkowo to, co jest wymagane na etapie centralnym.
Ciężka praca i poświęcenie się wyłącznie Olimpiadzie. Doświadczenie nauczyło mnie tego, że jeśli naprawdę przyłożę się do pracy, to odniosę sukces niezależnie od dziedziny.
Wydaje mi się, że największym problemem takich osób jest strach przed zadawaniem pytań. Nieważne gdzie – w szkole, w internecie – trzeba drążyć każdy temat i rozwiewać każdą wątpliwość. Luki w wiedzy nawarstwiają się i w pewnym momencie jest trudno uzupełnić je wszystkie.
Nie, pod warunkiem, że poświęcisz tej Olimpiadzie dużo czasu. W przeciwnym wypadku, możesz pomarzyć o najwyższych laurach. Mówi się, że Olimpiada Biologiczna jest najtrudniejszą ze wszystkich olimpiad. Nie widzę jednak przyczyny, dla której prawdziwy pasjonat nie miałby osiągnąć w niej najwyższych miejsc.
Oczywiście – wiedza zdobyta na Olimpiadzie powoduje, że na egzaminach często muszę sobie tylko powtórzyć dane zagadnienie. Zazwyczaj jest tak, że mam najlepszą podstawę teoretyczną z całej grupy i jestem w stanie szybciej opanować trudniejszy materiał. Jeśli chodzi o przyszłą pracę zarobkową, to niestety bioinformatyka na Olimpiadzie różni się zasadniczo od tej, która wykładana jest na studiach (znacznie więcej matematyki i informatyki). Więc w tym przypadku, wiedza zdobyta w ramach przygotowań do finału przyda się szczątkowo w mojej przyszłej pracy.
Jeżdżę wyprawowo na rowerze. Celem pierwszej długiej wyprawy była stolica Grecji, Ateny. Wyruszyliśmy z tatą z Częstochowy i przez miesiąc przemierzaliśmy Czechy, Austrię, Włochy i Grecję robiąc łącznie 2.5 tysiąca kilometrów. W tym roku przez wakacje przejechałem 2.2 tysiące kilometrów pokonując ¾ z tego w surowej, zimnej i górzystej Norwegii. Nie wyobrażam sobie lepszego sposobu na poznawanie świata. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się przejechać Islandię. Myślę też o pojechaniu do Maroka na ferie zimowe.
Kontakt z ludźmi, którzy o Olimpiadzie wiedzą najwięcej. Nie oszukujmy się, każdy laureat OB ma znacznie większą wiedzę od przeciętnej nauczycielki biologii w liceum. Jeśli chcesz dowiedzieć się o metodzie UPGMA, czy powiązaniu spektrofotometrii z inhibicją enzymatyczną, rozmowa z nauczycielką nie da ci zbyt wiele. Laureaci są na świeżo z materiałem i potrafią po ludzku wytłumaczyć pozornie trudne zagadnienia.
Korzystając z e-learningu masz dostęp do jedynego w Polsce kursu poświęconego Olimpiadzie Biologicznej. Wysoki poziom przekazywanych informacji idzie w parze z usystematyzowaniem Twojej pracy. Przypomnę jeszcze ciągły kontakt z laureatami i spytam – czy może być lepiej?
Najwięcej stresu podczas przygotowań przysparzała mi myśl – „Nie zdążę opanować materiału!”. Kursanci mogą liczyć na prowadzących IWK jeśli chodzi o usystematyzowanie pracy i natychmiastową pomoc. Nie ma przyjemniejszego uczucia niż satysfakcja ze zrozumienia obiektywnie bardzo trudnego zagadnienia, a wsparcie prowadzącego owo uczucie zapewnia.
Strona przygotowana przez Zyskowni.pl