Dzisiaj rozmawiamy z Adrianem Sztolsztejnerem, laureatem XLII i XLIII Olimpiady Geograficznej, finalistą XLI OG, finalistą XXX Olimpiady Wiedzy Ekonomicznej, finalistą LXVIII Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym.
Adrian Sztolsztejner: Szczerze mówiąc, to nie wiem. Chyba to dlatego, że od małego interesowałem się światem, przyrodą, a że rodzice chętnie kupowali mi książki o takiej tematyce, to miałem z czego się uczyć. Potem i w podstawówce, i w gimnazjum brałem udział z sukcesami w konkursach kuratoryjnych, bo był to najprostszy sposób na maksymalny wynik z egzaminów. To tak można powiedzieć zaczęła się moja przygoda z geografią. Z Olimpiadą to z kolei ciekawa sprawa, bo to zasługa mojego nauczyciela geografii, profesora Kosakowskiego. Miał on zasadę, że swoim pierwszoklasistom wyznaczał pracę semestralną, a jej temat był jednym z tematów Olimpiady. Pamiętam, że nie chciałem jej pisać, bo temat mi nie podpasował. Stwierdziłem więc, że jeśli już mam coś robić, to na swoich warunkach, dlatego zapytałem się nauczyciela, czy mogę napisać pracę na inny temat, ale wysłać ją na olimpiadę, bo a nóż się uda. No i tak się zaczęło.
AS: Jak wszystko jest ze sobą powiązane. Naprawdę, w geografii jest pasjonujące to, jak rzeczy wzajemnie na siebie wpływają. Te powiązania nie występują tylko w samej naturze przecież, ale też mają wpływ na nas, ludzi, na naszą działalność. Stąd też geografia nie jest zamkniętą nauką, bo przecież jej elementy znajdziemy w historii, pomaga w zrozumieniu filozofii, ale sama też czerpie z fizyki, chemii, biologii. To wszystko składa się na bardzo złożony, ale też pasjonujący obraz, który przedstawia nam geografia i to właśnie to złożenie mnie najbardziej urzekło.
AS: Nie, kompletnie nie. Szczerze powiedziawszy nawet się zbytnio tym nie zajmowałem, wiedziałem tylko, że chcę iść tam, gdzie będę mógł robić coś, co będę lubić, a dzięki Olimpiadzie miałem swobodę decyzji.
AS: Dostałem od nauczyciela 2 torby książek przed świętami Bożego Narodzenia, do przeczytania w miesiąc. Z jednej strony ogrom wiedzy, bardzo się to przydało, ale z drugiej strony bardzo duży wysiłek, mnóstwo czasu mnie to kosztowało. Do tego takie czytanie ma tę wadę, że osoba bez doświadczenia w olimpiadzie nie wie, co powinna zapamiętać, a co może pominąć. Dlatego chociaż zachęcam swoich uczniów do czytania, to wolę, żeby było to kilka książek, na które będą mieli czas i ochotę. Zamiast tego staram się, żeby wszystkie informacje, które są im potrzebne znajdują się w przygotowanych materiałach.
AS: Myślę, że przede wszystkim nauczyciele, bo dzięki ich staraniom było mi o wiele łatwiej. Osoby, które pomagały mi w przygotowaniach miały już wcześniej wielu olimpijczyków, stąd ich pomoc była bardzo rzeczowa, a rady bardzo owocne. Myślę, że to ważne, żeby mieć przy sobie właśnie kogoś takiego, kto wie to i owo o olimpiadzie i jest w stanie tę wiedzę przekazać. Ze swojej strony dołożyłem do tego czas, który poświęciłem na opanowanie materiału, który nauczyciele mi podsunęli. Okazało się, że tyle wystarczy.
AS: Źle się uczą. Olimpiada Geograficzna jest specyficzna, wymaga wiedzy, ale pewnego rodzaju. Tymczasem wiele osób, które przygotowują się samodzielnie albo uczy się wszystkiego co tylko można, przez co mało rzeczy zapamiętuje dobrze. Dodatkowo marnuje mnóstwo czasu na przyswajanie niepotrzebnych informacji, albo uczy się za mało i tych informacji po prostu brakuje. Dzięki wsparciu takie osoby mogą w końcu usłyszeć: „to musisz umieć, to ci się nie przyda, a tutaj zwróć uwagę na to”. Moim zdaniem to bardzo zwiększa efektywność przygotowań.
AS: Trudno jest się zabrać za przygotowania. Jeśli jednak ktoś jest naprawdę gotowy i chętny, to jest to chyba jedna z najłatwiejszych olimpiad.
AS: Oczywiście! Geografia pokrywa wiele różnych tematów, poniekąd zmusza do dowiadywania się cały czas nowych rzecz, a do tego uczy widzieć różne zależności. Wszystko to potem przydało mi się i na studiach i w różnych pracach.
AS: Ekonomia, ostatnio filozofia, sport i wiele innych, długo by wymieniać.
AS: To, co wspominałem już wcześniej, wsparcie osób, które są w stanie podpowiedzieć, co jest, a co nie jest przydatne, czego warto się uczyć. Zresztą staramy się też, żeby nasze materiały były w zgodzie z tą logiką, z zasadą efektywnej nauki.
AS: Z bardzo prostego powodu: staramy się, żeby materiały zawierały wszystkie informacje, jakie są potrzebne do osiągnięcia sukcesu na Olimpiadzie. Stąd jeżeli chodzi o źródła wiedzy nie ma żadnego problemu. Część osób może się za to obawiać, co w przypadku, gdy nie będzie miało motywacji do nauki lub nie będzie czegoś rozumieć. Widzę jednak z doświadczenia, że to nie są bardzo poważne przeszkody. Po pierwsze dlatego, że na e-learningu dbamy cały czas o to, żeby nasi kursanci pracowali regularnie, oczywiście, w miarę swoich możliwości. Mamy wspaniałych uczniów i naprawdę, jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby był z tym problem.
Podobnie jest, jeżeli ktoś czegoś nie rozumie. Jestem cały czas do dyspozycji moich uczniów i mogą mieć pewność, że jeżeli tylko napiszą mi, że czegoś nie zrozumieli, to postaram się im to wytłumaczyć najlepiej, jak tylko potrafię. Mam wręcz wrażenie, że na e-learningu łatwiej jest nam się przyznać, że czegoś nie rozumiemy. Kurs jest indywidualny i wiele osób, które w grupie mogłoby się wstydzić, na szczęście zyskuje odwagę zapytać się.
AS: Myślę, że przede wszystkim możliwość, przynajmniej na e-learningu, dopasowania nauki do siebie. Nie ma narzuconych ram, terminów, każdy może uczyć się wtedy, kiedy i jak mu się to podoba. Stąd możliwa jest nauka nawet w łóżku, pod kocykiem, z ciepłą herbatką obok, w komfortowych warunkach. Na zajęciach stacjonarnych dbamy z kolei ze współprowadzącym o luźną, miłą atmosferę, dzięki której nauka staje się przyjemniejsza.
Strona przygotowana przez Zyskowni.pl