Dzisiaj rozmawiamy z Prowadzącą kursu przygotowującego do Olimpiady Języka Angielskiego Juniorów, Kasią Steligą.
Kasia Steliga; Przyznam szczerze, że w podstawówce nieszczególnie ciągnęło mnie do nauki języka angielskiego. Może dlatego, że nie miałam jeszcze tyle samozaparcia w nauce, a szkolne lekcje nie zawsze były fascynujące. W mojej klasie niemal wszyscy startowali w konkursach kuratoryjnych, więc i ja wzięłam udział. Kiedy udało mi się przejść do etapu okręgowego poczułam motywację do nauki. Zostałam utwierdzona w przekonaniu, że jestem w czymś dobra i mam szansę na sukces. Do tej pory uważam, że podstawą sukcesu jest nastawienie. Jeśli mamy odpowiednią motywację, zawsze uda nam się osiągnąć swój cel. Przy okazji zmagań konkursowych znalazłam swoją pasję do odkrywania kultur i historii z różnych zakątków świata. Myślę, że to także zmotywowało mnie do nauki języka, bo chciałam móc perfekcyjnie rozumieć materiały źródłowe i książki w oryginale. Kiedy uda nam się czymś zainteresować, podróż naukowa jest nie do zatrzymania. Zawsze znajdziemy coś, co nas zafascynuje i porwie dalej. Dzisiaj z wczesnych doświadczeń olimpijskich lepiej niż same zmagania pamiętam proces przygotowywania się i sięgania po coraz więcej wiedzy. Tytuły laureata konkursów kuratoryjnych i Olimpiady Języka Angielskiego Juniorów są tylko dowodem mojej pasji.
K. S.: Po części jego uniwersalność, bo z każdym nowym językiem, którym umiemy się posługiwać otwierają się przed nami nowe drzwi, za którymi znajdują się setki nowych fascynujących zagadnień. Z drugiej strony uwielbiam też odkrywać historię i kulturę krajów anglojęzycznych. Uważam, że jest to świetne uzupełnienie dla wiedzy językowej, ale także źródło uniwersalnej znajomości świata. W dzisiejszych czasach kultura anglojęzyczna jest wszechobecna. Oglądamy amerykańskie seriale, czytamy brytyjskie książki, słyszymy o polityce Białego Domu i Downing Street. Fajnie jest móc wyłapywać jakieś niuanse, o których wiele ludzi nie ma pojęcia. Przykładowo, musical Hamilton jest dużo bardziej wciągający, gdy zamiast chwytliwych piosenek wyłapiemy też skomplikowane, ale fascynujące tło historyczne opisanych wydarzeń. Może to być początek wspaniałej i ambitnej przygody. Zagłębiając się w jakieś zagadnienie nigdy nie wiemy, gdzie nas ono zabierze.
K. S.: Plany pójścia na uczelnię w Wielkiej Brytanii pojawiły się w mojej głowie na początku gimnazjum. Oprócz zdobycia dyplomu z topowej światowej uczelni zależało mi na doświadczeniu kultury, która tak mnie interesowała, na własnej skórze. Dużo czytałam o systemie rekrutacji, prowadzeniu studiów, tradycjach pradawnych brytyjskich uczelni. W liceum przeanalizowałam moje zainteresowania i stwierdziłam, że to właśnie historia jest tym, na czym chciałabym się skupić podczas wyższej edukacji. Dużą rolę w dokonaniu tego wyboru grały moje doświadczenia w konkursach z języka angielskiego. Zawsze nie mogłam się doczekać, żeby wrócić do notatek z historii Wielkiej Brytanii, uwielbiałam oglądać brytyjskie filmy kostiumowe i czytać powieści Jane Austen czy sióstr Brontë. Wybór więc padł na historię na pradawnym i cenionym Uniwersytecie Edynburskim, który znajduje się w przepięknej i klimatycznej stolicy Szkocji.
K. S.: Myślę, że przepisem na sukces jest połączenie nauki podstaw, za które uważam gramatykę i słownictwo, z odkrywaniem zagadnień kulturowych. Może się wydawać, że arkusz to przede wszystkim uzupełnianie zdań, odmiana czasowników i tłumaczenia. Jednak najważniejsze jest znalezienie własnej pasji, o której chętnie będziemy czytać po angielsku, co będzie sprawiało nam przyjemność. Myślę, że sama dużą część ogólnej wiedzy językowej ze słownictwa i gramatyki zawdzięczam właśnie pochłanianiu wiedzy na temat okresu wiktoriańskiego. Wszystkie oglądnięte filmy i seriale oraz przeczytane artykuły i powieści wzbogaciły moją znajomość języka, przy okazji pokazując, że to motywacja jest kluczem do sukcesu. Przy okazji w wolnej chwili przerabiałam sporo testów – po jakimś czasie stawały się przyjemnym oderwaniem od nauki szkolnej, jak rozwiązywanie krzyżówek.
K. S.: Przede wszystkim – brak celu. Nauka do olimpiady może być przytłaczająca, jeśli nie wiemy, czego oczekiwać i jakie dokładnie wyzwania nas czekają. Kluczem do sukcesu jest strategia – nauka najpotrzebniejszych rzeczy, przygotowanie do rozwiązania konkretnych typów zadań i znajomość swoich dobrych stron. Pomoc starszych kolegów, którzy kiedyś sami stali przed identycznym wyzwaniem może być nieocenionym drogowskazem. Poza tym, wsparcie laureatów i finalistów pokazuje, że sukces jest w zasięgu ręki i skoro inni go odnieśli, dlaczego nam miałoby się nie udać?
K. S.: I tak, i nie. Zainteresowanie jest duże, więc i konkurencja jest przytłaczająca. Szczególnie że spora część uczestników to native speakerzy. Z drugiej jednak strony po przejściu najbardziej wymagających pierwszych etapów pisemnych dostajemy dużo swobody w przygotowaniu do olimpiady. W etapie z filmikiem i etapie ustnym możemy popisać się pasją do przedmiotu, pokazać kreatywność, a także naszą osobowość. Tak więc uważam, że Olimpiada Języka Angielskiego Juniorów nie jest najłatwiejszą olimpiadą, ale jeśli znamy swoje atuty i mamy odpowiednie podejście, sukces jest jak najbardziej możliwy dla każdego.
K. S.: Wiedza sama w sobie zdecydowanie – język angielski jest podstawowym narzędziem we współczesnym społeczeństwie. Jego dobra znajomość może nam zagwarantować dostanie się do świetnego liceum, np. na program IB, a później przykładowo studia za granicą. Poza tym można poznać swoje pasje i zainteresowania. Jednak uważam, że największym plusem olimpiady jest możliwość wyrobienia sobie pewności w posługiwaniu się językiem angielskim oraz motywacji do pracy. Tak naprawdę uczymy się, jak najlepiej jest nam się uczyć. Umiejętność ta jest niezwykle przydatna w liceum i na studiach, kiedy to właśnie organizacja czasu i motywacja mają największe znaczenie. Tak więc przez doświadczenia olimpijskie możemy być krok przed innymi kolegami w tym sensie. Poza tym sukcesy niezwykle utwierdzają pewność siebie uczestnika, a porażki skłaniają do refleksji i ponownej walki. Uważam, że olimpiada przede wszystkim rozwija nas jako ludzi.
K. S.: Oczywiście! Staram się być jak najbardziej aktywna naukowo, także w uczelnianych kołach naukowych i społecznych. Poza językiem angielskim uwielbiam historię oraz literaturę. Fascynuje mnie język i kultura Francji, kocham tamtejsze powieści. Staram się dużo podróżować i poznawać nowe kultury, a także ludzi z całego świata. W liceum byłam zaangażowana w działalność społeczną w samorządzie szkolnym i młodzieżowej radzie miasta, a także rozwijałam się muzycznie w lokalnym studiu piosenki. Spokojnie można pogodzić wszystkie te rzeczy, a wręcz zalecane jest znaleźć jakieś zainteresowania poza angielskim. Zawsze trzeba mieć jakąś odskocznię. Balans to podstawa.
K. S.: Przede wszystkim staram się dawać moim uczniom wsparcie i porady na każdy nurtujący ich temat. Internet to świetne źródło informacji, ale także niesamowicie obszerne i poszukiwanie odpowiedzi na własną rękę może być nie tylko czasochłonne, ale też rozpraszające. Poza tym chciałabym nauczyć ich nauki poprzez rozrywkę. Oczywiście, karty pracy i zadania domowe są kluczowe, ale poza zajęciami każdy uczy się języka angielskiego samodzielnie i chciałabym uczniom pokazać, jak można to robić najbardziej efektywnie. Może inspiracją do nauki angielskiego jest dla Ciebie ulubiony serial albo komiks? Mogę poradzić, jak zapamiętać maksymalnie dużo wyrażeń językowych w trakcie relaksu. Chciałabym nauczyć uczestników nie tylko jak wygrać olimpiadę, ale także jak się w ogóle uczyć języka – umiejętność, która zawsze będzie użyteczna.
Strona przygotowana przez Zyskowni.pl