Pierwszym aktem bardzo długiej i zawiłej sprawy stosunków międzynarodowych Polski w okresie II wojny światowej było wypowiedzenie przez naszych sojuszników, tj. Francję i Wielką Brytanię, wojny nazistowskim Niemcom. Miało to miejsce w dniu 02.09.1939 r. i stanowiło wywiązanie się przez te kraje z części punktów zawartych uprzednio sojuszy z Polską.
Niestety tylko części, ponieważ obydwa państwa de facto nie przyszły z pomocą zaatakowanemu sojusznikowi, tak jak deklarowały to wcześniej w podpisanych traktatach i umowach międzynarodowych. Kraje te ograniczyły się jedynie do działań nazywanych dzisiaj dziwną wojną, które polegały na stacjonowaniu w okopach i oczekiwaniu na ruch przeciwnika. Nie przyniosło to Polsce praktycznie żadnego wsparcia, którego tak wówczas potrzebowała.
Wielu obecnych historyków uważa tę strategię aliantów za olbrzymi błąd, ponieważ szybki i zdecydowany atak połączonych sił francusko–brytyjskich mógł teoretycznie w krótkim czasie zakończyć całą wojnę i tym samym uratować Polskę. Taki obrót spraw byłby bardzo prawdopodobny, ponieważ mocarstwa zachodnie posiadały w tamtym czasie olbrzymią przewagę liczebną i strategiczną nad wojskami niemieckimi, których większość zaangażowana była w zacięte walki na terenie Polski (na froncie zachodnim pozostały zaledwie 23 niemieckie dywizje).
Co więcej, wielu współczesnych ekspertów (np. dr hab. Leszek Moczulski) nie bez racji uważa brak pomocy ze strony aliantów i zaniechanie przez nich jakichkolwiek działań za rodzaj zdrady, która to istotnie przyczyniła się do upadku II RP. Postawa sojuszników Polski budzi tym większe kontrowersje w obliczu ujawnionych niedawno informacji na temat ich wiedzy o tajnym protokole paktu Ribbentrop–Mołotow. Nie poinformowali oni Polski o jego istnieniu, a także swoją prośbą doprowadzili do wyraźnego opóźnienia mobilizacji wojsk polskich.
Źródło: www.pexels.com
Po tym jak 01.09.1939 r. wkroczyły do Polski wojska niemieckie, a następnie 17.09 radzieckie, łamiąc pakty o nieagresji (odpowiednio z 26.01.34 r. i 25.07.32 r.), nasz kraj znalazł się w tragicznej sytuacji, ponieważ nie był w stanie walczyć na dwa fronty z tak potężnymi przeciwnikami. Zaistniałe okoliczności skłoniły najważniejszych decydentów w kraju (w tym prezydenta Ignacego Mościckiego i marszałka oraz Naczelnego Wodza Edwarda Rydza-Śmigłego) do podjęcia decyzji o ewakuacji za granicę. Miała ona miejsce w nocy z 17.09 na 18.09, kiedy to polskie elity polityczne przekroczyły granicę z Rumunią i Węgrami. Ta decyzja, szczególnie jeśli chodzi o osobę marszałka, nie została dobrze przyjęta ani przez naród polski, ani też przez sojuszników, ponieważ odebrano ją jako oznakę tchórzostwa i opuszczenie w najcięższych chwilach kampanii wrześniowej wciąż walczących żołnierzy.
Chociaż kraje naszych ówczesnych sąsiadów (Rumunii i Węgier) należały do bloku państw osi i były sojusznikami Niemiec, to jednak ich relacje z ZSRR nie były najlepsze. Jednoczesne dobre przedwojenne stosunki z Polską (potwierdzone m.in. paktem o wzajemnej pomocy w razie radzieckiej inwazji, zawartym z Rumunią) oraz umiejętna polityka władz rumuńskich i węgierskich spowodowały, że polscy politycy i przywódcy nie zostali wydani III Rzeszy, a jedynie internowani w specjalnych ośrodkach, co ocaliło ich życie, ale jednocześnie odcięło od głównego nurtu polskiej polityki tamtego okresu, ściśle związanego z rządem na uchodźstwie.
Pierwszy rząd na uchodźstwie został sformowany przez Polaków w Paryżu, jeszcze w trakcie trwania działań wojennych na terenie RP. Ignacy Mościcki, który w obliczu klęski ustąpił ze stanowiska głowy państwa, mianował na to stanowisko Władysława Raczkiewicza, przedwojennego senatora BBWR, sympatyzującego także z endecją, który to funkcję prezydenta pełnił aż do 1947 roku. Co ciekawe, Mościcki chciał pierwotnie powołać na to stanowisko Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, przedwojennego ambasadora w Rzymie, dużo ściślej związanego z sanacją niż Raczkiewicz. Objęcie stanowiska uniemożliwiły mu jednak protesty opozycji, niezadowolonej z pierwotnego wyboru.
Na urząd premiera został z kolei wybrany przez nowego prezydenta gen. Władysław Sikorski, weteran m.in. wojny z bolszewikami, zasłużony żołnierz, sytuujący się w opozycji wobec sanacji. Jednocześnie pozostawał w bardzo dobrych stosunkach z Francją, co tylko wzmacniało jego pozycję w zaistniałej sytuacji. Natychmiast po objęciu stanowiska powołał on koalicyjny gabinet, w którego skład wchodzili przedstawiciele takich partii jak: SN, SP, SL, PPS oraz politycy sanacyjni.
Nowy rząd Polski zaraz po utworzeniu uznany został przez Francję i Wielką Brytanię, a 02.10.1939 r. także przez USA. Sikorski, najszybciej jak to było możliwe, rozpoczął za zgodą francuskiego rządu formowanie polskiej armii w tym kraju (ważnym dokumentem była w tej kwestii umowa o stworzeniu polskiego lotnictwa, zawarta z Francją 04.01.1940 r.), do której to ochoczo zaciągali się Polacy z różnych stron świat. W szczytowym momencie liczyła ona do 85 tysięcy żołnierzy.
Pierwsze nieporozumienia Sikorskiego z rządem francuskim pojawiły się, kiedy w obliczu niemieckiej inwazji marszałek Philippe Pètain postulował bezwarunkową kapitulację, na którą to Sikorski absolutnie się nie zgadzał. Podczas gdy niemieckie kolumny błyskawicznie posuwały się w głąb Francji, dowódcy wojsk tego kraju, kierujący jednocześnie w dużej mierze polską armią, wykazywali się wyjątkową niekompetencją, co w opinii wielu historyków doprowadziło do rozbicia rzuconych w pośpiechu do walki polskich wojsk oraz śmierci lub niewoli wielu naszych rodaków (z których to zaledwie 1/3 zdołała ewakuować się do Wielkiej Brytanii).
Źródło: www.pexels.com
Przybycie polskich żołnierzy na Wyspy Brytyjskie i upadek Francji istotnie wpłynęły na sytuację Polski na arenie międzynarodowej oraz na relacje z Brytyjczykami, którzy, chcąc nie chcąc, musieli w końcu uznać Polaków za ważnych (przynajmniej czasowo) sojuszników. Po upadku państwa francuskiego i w momencie, w którym USA nie przystąpiły jeszcze do wojny, a ZSRR popierało Hitlera, to właśnie Polacy stali się najważniejszym wsparciem dla Wielkiej Brytanii i rządu Winstona Churchilla w walce z nazistowskimi Niemcami.
Razem z wojskiem w czerwcu 1940 r. na Wyspy Brytyjskie przybył rząd polski, który na wyraźne zaproszenie brytyjskiego premiera obrał Londyn za swoją nową siedzibę. W dniu 05.08.1940 r. podpisano polsko-brytyjską umowę wojskową (powołano m.in. I Korpus Polski) i od tego czasu, aż do przełomowego ataku III Rzeszy na ZSRR, relacje polsko-brytyjskie układały się bardzo dobrze, głównie dzięki ogromnemu zaangażowaniu polskich żołnierzy u boku sojuszników i faktowi, iż Polskie Siły Zbrojne stanowiły wówczas drugą siłę w całym sojuszu aliantów.
W drugiej połowie 1940 r. przywódcy państwa polskiego skupili się głównie na rokowaniach z rządem Czechosłowacji na uchodźstwie (kraj ten również został zajęty przez III Rzeszę), które koncentrowały się zwłaszcza na przedwojennej idei Międzymorza, czyli federacji państw Europy Środkowo-Wschodniej. Federacja miała zostać założona po zakończeniu działań wojennych, w jej skład miały wchodzić m.in. Polska, Czechosłowacja oraz inne państwa, które wykazałyby taką chęć.
Negocjacje zakończyły się sukcesem i podpisaniem deklaracji o utworzeniu tzw. Konfederacji polsko-czechosłowackiej, co miało miejsce dnia 11.11.1940 roku. Postanowień dokumentu nie zrealizowano jednak z powodu późniejszego sprzeciwu ZSRR, obawiającego się, że idea Międzymorza pobudzi niepodległościowe nastroje na Ukrainie i Białorusi, czyli na obszarach pozostających pod radziecką kontrolą.
Sytuacja międzynarodowa Polski diametralnie się zmieniła, kiedy 22.06.1941 r. wojska niemieckie najechały na ZSRR, łamiąc tym samym sojusz tych dwóch totalitarnych państw. Brytyjczycy, którzy już wcześniej byli niechętni angażowaniu się w jakikolwiek konflikt zbrojny ze Związkiem Radzieckim, zauważyli w tym niespodziewanym zwrocie akcji olbrzymią szansę i uznali rozmowy z Józefem Stalinem za najważniejszy punkt swojej polityki zagranicznej, spychając tym samym Polskę na drugi plan.
Churchill w obliczu zaistniałej sytuacji zmusił niejako rząd polski do rozpoczęcia rozmów z przedstawicielami ZSRR, które to doprowadziły w rezultacie do podpisania w dniu 30.07.1941 r. w Londynie układu Sikorski–Majski. Był to przełomowy moment w relacjach polsko-radzieckich, zerwanych z oczywistych przyczyn w dniu inwazji z 17.09.39 roku.
Źródło: www.pexels.com
Kiedy wszystko wskazywało na to, że relacje Polski z przedwojennym wschodnim sąsiadem zaczęły się normalizować, świat obiegła ogłoszona przez niemieckie media informacja o odkryciu masowych grobów polskich oficerów w lesie katyńskim, dokonanym prawdopodobnie około lutego 1943 r. przez zmierzające na wschód wojska III Rzeszy.
To makabryczne znalezisko diametralnie zmieniło kierunek relacji polsko-radzieckich w tamtym okresie. Polski rząd, już wcześniej informowany o tajemniczym zniknięciu 20 tysięcy polskich oficerów w 1939 roku i otrzymujący niejasne wyjaśnienia od władz ZSRR, podszedł do szokującego odkrycia bardzo stanowczo, wnioskując 17.04.1943 r. do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża o wysłanie komisji w celu wyjaśnienia sprawy.
Władze radzieckie zarzuciły Niemcom kłamstwo i to ich oskarżyły o mordy, nie zgodziły się jednak na prace zespołu badawczego w rejonie Katynia, czym w praktyce znacznie uprawdopodobniły swoją winę. W akcie „protestu”, będącego rodzajem manifestacji bezradności, władze ZSRR 25.04.1943 r. ponownie zerwały stosunki dyplomatyczne z Polską (pod pretekstem zaangażowania MKCK w sprawę), zmieniając znacznie sytuację naszego kraju na arenie międzynarodowej.
Rząd radziecki użył aktu zerwania stosunków jako kolejnego narzędzia w procesie sowietyzacji RP. Władze tego kraju, pomimo tego że nie przyznały się oficjalnie do winy, zdawały sobie sprawę z faktu, że polskie społeczeństwo dowie się prawdy i bały się, że w zaistniałych okolicznościach Polacy za swojego głównego wroga uznają ZSRR, skupiając się głównie na walce właśnie przeciwko temu państwu. Fakt ten wzbudził zapewne jeszcze większą niechęć elit radzieckich względem naszej ojczyzny.
Kolejnym kluczowym wydarzeniem, a takich – szczególnie jeśli chodzi o sprawę polską na arenie międzynarodowej – nie brakowało w 1943 r., była tragiczna śmierć polskiego premiera gen. Władysława Sikorskiego, która nastąpiła w wyniku katastrofy gibraltarskiej w dniu 04.07.1943 roku. Wielu współczesnych historyków poddaje w wątpliwość teorię o zwykłym wypadku, zwracając (tak jak m.in. prof. Paweł Wieczorkiewicz) uwagę na niejasne okoliczności całego zajścia (np. śmierć wszystkich pasażerów, za wyjątkiem czeskiego pilota).
Teorii na temat rzekomego zamachu sformułowano bardzo wiele, począwszy od zakładających udział w spisku samego Hitlera, a skończywszy na oskarżających polskich przeciwników politycznych generała (takich jak np. Kazimierz Sosnkowski czy Władysław Anders). Najbardziej prawdopodobną koncepcją pozostaje ta, według której zabójstwo zlecił Churchill, szantażowany przez Stalina, który groził zawarciem separatystycznego pokoju z Niemcami, zmuszając go do wydania, choć niechętnie, wyroku śmierci na polskiego premiera. Sikorski, ze względu na swoje znaczące wpływy i międzynarodowe znajomości, był niewygodny dla radzieckiego wodza. Z ostateczną oceną z ostrożności historycznej należy się jednak niewątpliwie wstrzymać aż do momentu ujawnienia przez Brytyjczyków wszystkich akt związanych z tamtymi wydarzeniami.
Po śmierci gen. Sikorskiego stanowisko premiera polskiego rządu objął Stanisław Mikołajczyk, który od początku swojej kadencji starał się ponownie nawiązać rozmowy z ZSRR, aby omówić kwestie przyszłych granic Polski po zakończeniu II wojny światowej.
Zwieńczeniem wysiłków polskiego premiera była jego wizyta w Moskwie na konferencji, która odbyła się w październiku 1944 roku. Na tym spotkaniu, w którym uczestniczyli także Churchill i Stalin, polski premier pojawił się z nadzieją na uzyskanie konkretnych zapewnień oraz gwarancji utrzymania przedwojennych, a przynajmniej nienadszarpniętych w znacznym stopniu, granic RP. Jedyne jednak, co otrzymał, to reprymenda ze strony Churchilla i brutalnie wyrażona prawda, wypowiedziana ustami Mołotowa. Mikołajczyk dowiedział się bowiem o tajnych postanowieniach tzw. Wielkiej Trójki z konferencji teherańskiej, która odbyła się w dniach od 28.11 do 01.12.1943 r. w obecnej stolicy Iranu.
Porozumienie to zakładało m.in. podział Europy na cztery strefy operacyjne (Polska znalazła się w strefie działań Armii Czerwonej), ponadto ustalało przyszłą granicę polsko-radziecką na tzw. linii Curzona, co było olbrzymim ciosem dla Polaków oraz oddawało w praktyce Polskę w strefę wpływów ZSRR.
Na prośbę amerykańskiego prezydenta Franklina Delano Roosevelta zatajono przed polskim rządem wszystkie zagadnienia dotyczące Polski, ponieważ liczył on na głosy Polonii w zbliżających się wyborach prezydenckich. Całość tych założeń nazwać można z całą pewnością zdradą, za którą uznał je również Mikołajczyk, który zrezygnowany i zszokowany tym, czego się dowiedział, podał się wraz z częścią ministrów do dymisji w dniu 24.11.1944 roku.
Źródło: www.pexels.com
Podczas całego okresu trwania II wojny światowej Polacy wsławiali się bohaterstwem i lojalnością na niezliczonych polach bitew, w działaniach wywiadu i na arenie politycznej. Przykładami mogą tu być np. ofiarne zdobycie Monte Cassino albo złamanie przez polskich matematyków zabezpieczeń niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma.
Alianci jednak szybko zapomnieli o licznych zasługach i w wyniku zakulisowych rozmów oraz spisków wbili nóż w plecy naszej ojczyzny w imię sojuszu z ZSRR. Dramatyczna sytuacja Polski na arenie międzynarodowej nie zmieniła się również w końcowej fazie wojny, kiedy to Polacy, świadomi już po części zdrady ze strony sojuszników, wciąż dzielnie walczyli na wielu frontach o wspólną sprawę.
Od 4 do 11.02.1945 r. w Jałcie (na terenie obecnej Ukrainy) członkowie tzw. Wielkiej Trójki ponownie spotkali się, aby omówić kształt i podział powojennego świata. Dla Polski konferencja ta była przypieczętowaniem jej losu ze względu na oficjalne oddanie przez przywódców mocarstw zachodnich zwierzchnictwa nad Polską Józefowi Stalinowi. Ponadto, Polska na mocy decyzji obradujących uczestników konferencji utraciła Kresy Wschodnie.
Jakby tego było mało, Churchill i Roosevelt uznali działania NKWD na terenie Polski za zgodne z zasadami prowadzenia wojny na lądzie, podczas gdy oddziały te dopuszczały się masowych zbrodni na naszych rodakach, mających na celu zniszczenie AK i Państwa Podziemnego. Alianci zachodni zapewnili ponadto Stalina, iż nie poprą żadnego polskiego rządu, który byłby wrogi wobec jego interesów.
Skutkiem tej deklaracji było wycofanie przez Wielką Brytanię i USA mandatu dla rządu RP na uchodźstwie, stanowiącego przecież prawowity organ władzy wykonawczej Rzeczypospolitej Polskiej, na rzecz TRJN, który praktycznie od początku istnienia pozostawał pod silnym wpływem ZSRR. Chichotem losu nazwać można to, iż sytuację Polski jako państwa w praktyce zależnego od Związku Radzieckiego przypieczętowano w jałtańskim Pałacu Liwadii, który należał do polskiego rodu magnackiego Potockich. W tym właśnie miejscu o polskich korzeniach ustalono powojenny kształt Europy na kolejnych ponad 40 lat.
02.09.1945 r. na pokładzie amerykańskiego pancernika USS „Missouri” delegacja japońska podpisała akt kapitulacji, kończący II wojnę światową. Wiele krajów na całym świecie świętowało wówczas zakończenie konfliktu, który pustoszył świat przez ostatnich sześć lat. Jednak dla Polski wojna miała, choć w innej odsłonie, trwać de facto jeszcze 44 lata, aż do momentu, w którym upadł w naszym kraju komunizm. Znamienny pozostaje fakt niezaproszenia przez państwa alianckie polskich żołnierzy na Londyńską Paradę Zwycięstwa, która odbyła się 08.06.1946 r. Symbolizuje to całość działań pozornych sojuszników wobec Polski. Przez cały okres II wojny światowej nie byli oni bynajmniej lojalnymi partnerami i sprzymierzeńcami.
Można zadać sobie pytanie, czy w zaistniałych okolicznościach dało się zrobić coś więcej, aby Polska pozostała suwerenna po wojnie? Czy istniała możliwość innego poprowadzenia polityki zagranicznej i zakulisowych rozmów z sojusznikami? Odpowiedzi na to pytanie mogą być różne i wiadomo, że zawsze można było przeprowadzić coś lepiej, a przynajmniej inaczej.
Postawy polskiego rządu nie zawsze były adekwatne do danej sytuacji. Ostatecznie jednak nic nie było w stanie uchronić Polski przed losem, jaki ją spotkał. Nawet jeśli pewne kwestie potoczyłyby się inaczej, to i tak nasi rodacy, z całą swoją odwagą i wolą walki, nie byli w stanie wygrać z wielkimi mocarstwami oraz z ich bezwzględną polityką.
To już koniec tego wpisu. Mam nadzieję, że tematyka udziału Polaków w II wojnie światowej nie kryje już przed Tobą tajemnic! Zachęcam Was ponadto do zapisania się na pełną wersję kursu Indeksu w Kieszeni. Dzięki niemu odkryjecie historię, jakiej dotychczas nie znaliście. W pełnej wersji kursu zawarliśmy opracowania wszystkich niezbędnych do przyswojenia zagadnień, zarówno w formie tekstów, jak i prezentacji multimedialnych.
Strona przygotowana przez Zyskowni.pl